home

„Książka nie jest towarem!”

Z czego jednak mają żyć autorzy?

Świat musi znaleźć alternatywny sposób wynagradzania twórców.

2

Na końcu korytarza prowadzącego do biura doktora Plemponiego znajdował się portal. Mihul weszła i wprowadziła numer swojej kwatery, poczekała chwilę, aż zaświeci się zielona lampka i wyszła do innego korytarza siedemnaście pięter niżej i trochę ponad półtorej mili dalej.

Poszła korytarzem, weszła do swojego mieszkania, zamknęła za sobą drzwi na klucz i wcisnęła przycisk tarczy. W sypialni otworzyła ścienny sejf i wyjęła dalekodystansowy komunikator. Uruchomiła urządzenie.

— Tak? — usłyszała głos.

— Tu Mihul — powiedziała. — Z Quillanem lub Komisarzem...

— Tu Quillan — po kilku sekundach odezwał się inny głos, głęboki i męski. — Nawijaj, mała.

Mihul odkaszlnęła.

— Dzwonię — powiedziała — bo jestem mocno przekonana, że powinniście, chłopcy, szybko coś przedsięwziąć w sprawie Argee.

— Tak? — powiedział głos. — A co?

— A skąd ja mam wiedzieć? Mówię tylko, że nie podejmuję się dalej brać za nią odpowiedzialności.

— Coś się stało? — zapytał szybko Quillan.

— Jeśli masz na myśli, że ktoś znów się na nią zasadził, to nie. Sama zaczęła się miotać. W każdym bądź razie nie ma zamiaru dłużej czekać.

— A czy nie jest w takim stanie już od jakiegoś czasu? — zapytał, zastanawiając się, Quillan.

— W takim jak teraz, to nie. — Mihul zawahała się. — Czy to naruszy zasady bezpieczeństwa, jeśli mi zdradzisz, co jej się stało?

— Czy jej się coś stało?

— Z jej głową.

— Skąd ci się wziął taki pomysł?

Mihul zmarszczyła brwi w kierunku komunikatora.

— Trigger zawsze miała temperament — powiedziała. — I zawsze była uparta. Zawsze była indywidualistką, gotową walczyć o swoje i o cudze. Ale zawsze wykazywała się również zdrowym rozsądkiem. Ma jeden z najwyższych IQ w historii Szkoły. A teraz wygląda na to, że nie zachowuje się zbyt racjonalnie.

— A jak by się zachowywała wcześniej? — zapytał Quillan.

Mihul zastanowiła się.

— Na pewno by się bardzo niepokoiła o komisarza Tate'a. To normalne... W tych okolicznościach, ja też bym się zaniepokoiła. Po powrocie zażądałaby od niego racjonalnego wyjaśnienia wszystkich problemów. A gdyby tego nie zrobił, mogłaby się zwolnić. Ale teraz czekałaby na jego powrót. W końcu, dlaczego nie?

— I uważasz, że nie ma zamiaru poczekać?

— Tak uważam — powiedziała Mihul. — Wysłała przez Plemponiego swego rodzaju ultimatum. Coś jakby: proszę o kontakt, a jak nie... Szczerze mówiąc, nie mogę nawet zagwarantować, że poczeka na odpowiedź.

— Taaak... I co zrobi według ciebie?

— Zwieje. W taki czy inny sposób.

— Hmm... To brzmi tak, jakby dziewczę miało wbudowany napęd gwiezdny. Nie potrafisz jej powstrzymać? — zapytał Quillan z niezadowoleniem.

— Jasne, że potrafię — powiedziała Mihul. — Zamknę ją w pokoju i usiądę na niej, żeby być pewną, że nie ucieknie przez okno. Ale jeśli ma nie zdawać sobie z tego sprawy...? To ty, między innymi, nalegałeś, żeby zataić przed nią, że jest pilnowana.

— Racja, Mihul — potwierdził Quillan — pograłem jak głupek.

— Ano racja, majorze Quillan... sir — powiedziała Mihul — I co teraz?

Przez chwilę w komunikatorze panowała cisza.

— Mogłabyś zagwarantować trzy dni? — zapytał Quillan.

— Nie mogłabym — powiedziała Mihul. — Nie mogę zagwarantować nawet trzech godzin.

— Jest tak źle?

— Tak — powiedziała Mihul — jest bardzo źle. Przy Plemponim się kontrolowała, ale ja poznałam ją na ćwiczeniach. Zadałam jej najcięższe jakie mogłam, niestety są pewne ograniczenia. Za to bardzo dobrze się teraz prezentuje.

— Słyszałem! Podobno jest niezła — powiedział Quillan.

— Miałam na myśli jej kondycję fizyczną — powiedziała Mihul. — W każdym bądź razie jest doskonale wyćwiczona. Ale jeszcze trochę i może nie wytrzymać. Wiesz jak to jest.

— Tak, wiem — odparł — napięcie nerwowe.

— Coś w tym rodzaju — zgodziła się Mihul.

Przez chwilę panowała cisza.

— A gdybyśmy obstawili wszystkie wyjścia z kampusu — zaproponował.

— Przyślesz całą armię?

— Nie.

— No to zapomnij o tym. Ona tu studiowała, pamiętasz? W zeszłym roku grupa studentów przeszmuglowała wypchaną rekonstrukcję mastodonta i ustawiła ją w ogrodzie burmistrza Ceyce, tak dla zabawy. Tu jest zbyt wiele wyjść. A Trigger, gdy zechce, potrafi być sprytniejsza od innych. Zniknie bez śladu.

— To ten przeklęty system portali podprzestrzennych — stwierdził z przekonaniem Quillan. — Najpaskudniejszy wynalazek z punktu widzenia inwigilacji. — Westchnął. — No dobrze, Mihul, wygrałaś! Komisarza w tej chwili nie ma. Ale bez względu na to czy wróci, czy nie, znajdę jeszcze dzisiaj kogoś, kto po nią przyjedzie. A właściwie, to sam to zrobię.

— Będzie lepiej dla ciebie, chłopcze — powiedziała Mihul z ulgą. — Wiecie już coś o tych wczorajszych porywaczach?

— Niewiele. Mieli polecenie: „Porwać. Nie robić krzywdy”. Poza tym to samo, co z innymi oprychami tego typu. Tam, gdzie powinni coś wiedzieć, dziura w głowie. Ale teraz wiemy już na pewno, że ktoś poluje właśnie na nią. Interesująca była też cena.

— Tak? Ile?

— Równo pół miliona kredytów.

— Biedna Trigger — gwizdnęła Mihul.

— No cóż, najprawdopodobniej nikt tego nie zarobi.

— Mam nadzieję. To dobra dziewczyna. W porządku, majorze. Odmeldowuję się.

— Poczekaj chwilę — powiedział Quillan. — Pytałaś przed chwilą, czy jej się nie stało coś z głową.

— Tak, pytałam — zdziwiła się Mihul — ale nie odpowiedziałeś. Zrozumiałam, że to jest tajne.

— No bo chyba jest — przyznał Quillan. — W tej chwili wszystko wydaje się być tajne. Ale ci powiem. No więc, ja nic na ten temat nie wiem. Komisarz też nie. Ale strasznie się martwi. Argee ma za cztery dni spotkanie ze Służbą Psychologiczną. Jeszcze o tym nie wie.

— Z esperami? — Mihul była zdumiona. — Czego oni chcą od niej?

— Wiesz co — powiedział Quillan z przekąsem — może to wydaje się dziwne, ale nie powiedzieli mi.

— A dlaczego mi to mówisz?

— Sama zgadnij, mała.

* * *

Podpierający ścianę strażnik ożywił się na widok otwierającego się portalu. Trigger wyszła. Zasalutował jej dziarsko.

— Dzień dobry panno Farn.

— Dzień dobry — odpowiedziała Trigger, błyskając uśmiechem. — Była już poczta?

— Jakieś dwadzieścia minut temu.

Kiwnęła głową, znów się uśmiechnęła i minąwszy go, pomaszerowała do swojego biura. Zawsze starała się utrzymywać dobre stosunki z wszelkiego rodzaju policjantami, a ci chłopcy ze Straży Ligi Uniwersyteckiej byli nadzwyczajnie mili i uprzejmi. Zwróciła uwagę, że byli również wyjątkowo dobrze zbudowani.

Zamknęła za sobą drzwi biura – wymóg rozdętych przepisów bezpieczeństwa w badaniach plazmoidów – podeszła do stosu poczty i stwierdziła, że nie ma tam nic dla niej. Co znaczyło, że jeżeli coś przyszło, była to jedynie rutynowa korespondencja i została już przejęta przez jej okrojony personel. Później, w ciągu dnia, być może będzie miała szansę skrobnąć podpis Ruyi Farn na kilku tuzinach dokumentów i czeków. Wielka praca! Trigger usiadła za biurkiem.

Siedziała przez chwilę zastanawiając się i stukając paznokciem kciuka o zęby. Jego ekscelencja komisarz prekolonialny Tate, cokolwiek by o nim nie powiedzieć, był bez wątpienia jednym z najlepszych umysłów, z jakimi kiedykolwiek miała do czynienia. Z pewnością miał jakiś powód, dla którego trzymał ją tutaj, odizolowaną i niedoinformowaną. Pytanie brzmiało jedynie, co to za powód.

Względy bezpieczeństwa...? Trigger zmarszczyła nos. To nie wyglądało sensownie. Wszyscy i wszystko związane z plazmoidami Starych Galaktów było otoczone siecią zabezpieczeń Federacji od pierwszego dnia, w którym zgłoszono odkrycie. A ona była przez cały czas w samym środku wszystkich wydarzeń. Dlaczego właśnie teraz Holati Tate miałby zacząć coś robić w sekrecie przed nią? Nawet ten gaduła, Plemponi, miał z nim kontakt.

To było co najmniej irytujące...

Trigger wzruszyła ramionami, sięgnęła do szuflady i wyjęła mały hologram. Postawiła go na biurku i smętnie na niego popatrzyła.

Z obrazka spoglądała na nią twarz niemal nieprawdopodobnie przystojnego młodego mężczyzny, zdumiewające ciemno-niebieskie oczy, mocno zarysowany podbródek, brązowe kręcone włosy. Za ciepłym uśmiechem, który zawsze wywoływał u niej podobny odzew, błyszczały białe zęby.

Przez ostatnie dwa i pół roku, od momentu, gdy Prekol wysłał ich razem do pracy przy projekcie planety Manon, byli z Brulem Ingerem prawie zaręczeni. Chodzili ze sobą przez cały czas studiów w Szkole Kolonialnej. A teraz ona była tutaj i być może utknęła tu na zawsze – o ile czegoś nie zrobi. A Brule został na Manon. Bardzo szybki statek podprzestrzenny pokonywał tę trasę w co najmniej dziewięć dni. Szybki frachtowiec Grand Commerce albo zwykły statek pasażerski leciały tam ponad dwa miesiące. Planeta Manon była bardzo daleko.

Już prawie miesiąc nie miała od Brule'a żadnej wieści. Mogłaby nawet dzisiaj nagrać prywatną wiadomość dla niego. Wysłana z pocztą służbową, dotarłaby do niego za jakieś dwa tygodnie. Ale wysłała już trzy takie wiadomości i nie dostała odpowiedzi. Brule nie był za dobry w miłości na odległość, ale nie potępiała go za to. Sama miała trudności w wyrażaniu uczuć osobistych w nagraniach. A z uwagi na wymogi bezpieczeństwa, oprócz tego, nie miała za wiele do powiedzenia. Nie mogła mu nawet powiedzieć, gdzie jest.

Wrzuciła hologram z powrotem do szuflady, sięgnęła do klawiatury po prawej stronie biurka i nacisnęła jeden z klawiszy. Płyta biurka podniosła się do pionu, wyświetlając przeglądarkę z nagłówkami bieżących wiadomości.

Trigger spojrzała na nagłówki, przewijane powoli, w miarę jak nowsze niusy zastępowały starsze. W bloku zatytułowanym „Nauka” większa część wydawała się być, jak zawsze, poświęcona eksperymentom z plazmoidami Starych Galaktów.

Weszła w zakładkę i przejrzała pierwszy artykuł. W zasadzie było to podsumowanie raportów z całej Piasty na temat doniesień o problemach z osiągnięciem jakiegoś istotnego postępu w pracach nad mechanizmem regulującym działanie plazmoidów. Co, jak Trigger doskonale wiedziała, było całkowitą prawdą. Inne doniesienia, raczej nieprzyjemne, dotyczyły zarzutów, że grupy badawcze, w liczbie około pięciuset, którym Liga Uniwersytecka przekazała pojedyncze plazmoidy i które otrzymały jakieś znaczące wyniki, utrzymują uzyskane informacje w tajemnicy.

Podsumowanie przedstawiało najnowsze poglądy i hipotezy, po czym spłaszczało je do twierdzenia, że plazmoidy można porównać do silnika, który wydaje się posiadać wszystko, oprócz źródła energii. Albo może bardziej poprawnie – przy założeniu, że źródło energii jest jeszcze nie zidentyfikowane – wszystko z wyjątkiem wyłącznika. Jedna z grup oświadczyła, że udało jej się zreplikować wypożyczony przez Federację plazmoid, odtwarzając jego strukturę biochemiczną w taki sposób, że ich model różnił się od oryginału Starych Galaktów jedynie tym, że – zgodnie z przewidywaniami – rozpadł się w ciągu kilku godzin. A plazmoidy się nie rozpadały. Okazy poddane badaniom nie wykazywały żadnych oznak degradacji. Niektóre wciąż wchłaniały, od czasu do czasu, substancje odżywcze. Zauważono, że niektóre nieznacznie się poruszają. Żadnego jednak nie udało się uruchomić. To wszystko jest bardzo zagadkowe!

Bardzo zagadkowe – przyznała Trigger. W układzie Manon, gdzie je odkryto, plazmoidy działały z dużą wydajnością w ramach systemu zbierającego białko, porzuconego, a może zapomnianego przez tajemniczych Starych Galaktów, kilkadziesiąt tysięcy lat temu. Dopiero gdy do ich bazy weszli ludzie i wyłączyli urządzenia przetwórcze, plazmoidy przerwały pracę. Potem, gdy ponownie chciano je uruchomić, już nie zareagowały.

Trigger, osobiście, było zupełnie obojętne czy uda się je ponownie uruchomić. Nie miała również nic przeciwko temu, że Holati Tate zrobił nieprzyzwoicie wielkie pieniądze na prawach pierwszego odkrywcy, gdyż naprawdę bardzo lubiła Komisarza, szczególnie wtedy, gdy jej nie irytował. Niemniej jakieś atawistyczne uczucie powodowało, że zarówno same plazmoidy, jak i zawarta w nich idea dającego się w nieograniczony sposób kształtować życia organicznego, wydawały jej się raczej odpychające. Znajdowała się jednak w mniejszości. Praktycznie wszyscy podzielali pogląd, że plazmoidy są najwspanialszym wynalazkiem w tej dziedzinie od czasu stworzenia Ewy.

Przełączyła przeglądarkę na wyszukiwanie wiadomości lokalnych i wprowadziła kod referencyjny układu Manon. Śledzenie tamtejszych wydarzeń stało się ostatnio dla niej osobistym małym rytuałem. Czasem wyszukiwała nawet informacje na temat Brule'a Ingera, który obecnie pełnił na Manon obowiązki oficjalnego rzecznika Prekolu i stał się bardzo popularny wśród licznie przybywających tam ważnych osób. Wielu obywateli Piasty pokonywało długą drogę, chcąc ujrzeć na własne oczy cuda nauki Starych Galaktów, ale jeszcze więcej przyjechało, by wziąć udział w kolonizacji planety Manon, która w szybkim tempie zmierzała do zmiany swojego statusu i wkrótce miała przestać być projektem prekolonizacyjnym i stać się terytorium Federacji, otwartym dla wszystkich legalnych przybyszów.

Dzisiaj nie było nowych wiadomości o Brule'u. Grand Commerce otworzył swoją pierwszą na Manon galerię handlową wraz z centrum rekreacyjnym niespełna dziesięć mil od kopuły zarządu planety, gdzie Trigger pracowała przed wyjazdem. Sieć podprzestrzenna instalowana w pobliżu bazy Starych Galaktów była na ukończeniu. Stała populacja obywateli Piasty na Manon przekroczyła już czterdzieści trzy tysiące. Zanim Holati Tate ogłosił o swoim odkryciu, wspomniała z nostalgią Trigger, było tam ledwo ośmiuset pracowników Prekolu i ani jednej istoty ludzkiej poza nimi.

Ekran przeglądarki wsuwał się z powrotem w biurko, gdy rozległ się melodyjny sygnał ComWebu. Wcisnęła przełącznik.

— Cześć, Rak — powiedziała z uśmiechem — Coś się stało?

Spoglądający na nią młody człowiek o kościstej twarzy ubrany był w czarny matowy mundur stażysty Ligi Uniwersyteckiej. Wyglądał na zmartwionego.

— Boję się, że tak, panno Farn — powiedział. Rak był szefem trzydziestoczteroosobowej grupy młodych naukowców, przydzielonych do Projektu przez Ligę. Jak wszyscy stażyści, traktował swoje obowiązki bardzo poważnie. — Niestety nie jest to coś, co moglibyśmy przedyskutować przez komunikator. Czy byłoby możliwe, żeby pani przyszła tu i spotkała się z nami dzisiaj?

— Och, Rak — oświadczyła Trigger — nie bądź śmieszny. Mam przyjść zaraz?

— Dziękuję, panno Farn — uśmiechnął się. — Może być za dwadzieścia minut? Zbiorę moją grupę doradczą i spotkamy się w małej sali konferencyjnej w budynku wystawowym.

— Dobrze, będę w hali wystawowej — Trigger skinęła głową. — Jak już będziecie gotowi, to przyślij po mnie strażnika.


Ten dokument jest dostępny na licencji Creative Commons: Attribution-NonCommercial-ShareAlike 3.0 Generic (CC BY-NC-SA 3.0). Może być kopiowany i rozpowszechniany na tej samej licencji z ograniczeniem: nie można tego robić w celach komercyjnych.

These document is available under a Creative Commons License. Basically, you can download, copy, and distribute, but not for commercial purposes.

Creative Commons License
Download:Zobacz też:



Webmaster: Irdyb (2011)