home

„Książka nie jest towarem!”

Z czego jednak mają żyć autorzy?

Świat musi znaleźć alternatywny sposób wynagradzania twórców.

9

Miała rzeczywiście piekielnego pecha. Jeśli miała uciec, to Mihul, jako strażnik, była dla niej najgorszym wyborem... Zwłaszcza że musiała złapać ten liniowiec jutro wieczorem. Mihul znała ją zbyt dobrze.

— Możesz teraz pójść i spotkać się ze swoim sobowtórem? — zapytała Mihul. — Większość ludzi uważa pierwsze spotkanie za ciekawe doświadczenie. — Uśmiechnęła się.

— Dobrze — Trigger wstała z rezygnacją. Byli dla niej mili, ale nie miała wątpliwości, że jest wciąż więźniem, a oni są strażnikami. Mihul, jej przyjaciółka! — Major Quillan ma, zdaje się, mój pistolet?— Przypomniała sobie.

Quillan przyjrzał jej się z uwagą.

— Nie — powiedział z poważną miną. — Dałem go Mihul.

— To prawda — powiedziała Mihul. — Chodźmy już dziewczyno.

Wyszły tam, skąd przyszła Mihul. Drzwi zamknęły się za nimi.

Gdy weszły razem do pokoju, dziewczyna będąca sobowtórem Trigger podniosła się i wyszła zza stołu. Spojrzała obojętnie na Trigger, a potem na Mihul.

Mihul nie przedstawiła ich sobie.

— Sukienka, płaszcz i chustka — powiedziała do sobowtóra. — Buty są wystarczająco podobne. — Odwróciła się do Trigger. — Wyjdzie w twoim ubraniu. Możesz dać jej sukienkę?

Trigger zdjęła sukienkę przez głowę i podała Mihul. Stała w samej bieliźnie, przyglądając się. jak jej dublerka się rozbiera. Wydawały się bardzo podobne rozmiarami i budową ciała. Obserwując grę muskułów na smukłych długich nogach i gładkich plecach, Trigger doszła do wniosku, że ich podobieństwo jest raczej naturalne. Srebrno-blond włosy były oczywiście identyczne. Szare oczy wydawały się prawie identyczne... a reszta twarzy była nawet zbyt podobna. Musieli zastosować żywą maskę.

Wszystko było trochę magiczne. Tak jakby odbicie w lustrze nagle zaczęło zachowywać się niezależnie. Gdyby dublerka się odzywała, może efekt byłby mniejszy. Ale tamta milczała.

Włożyła sukienkę Trigger i wygładziła ją. Mihul sprawdziła rezultat.

— Perfekcyjnie — pokiwała głową.

Wzięła płaszcz i chustkę Trigger, które ktoś przewiesił przez oparcie krzesła i podała tamtej.

— Chustki nie zakładaj — powiedziała. — Włóż ją po prostu do kieszeni płaszcza.

Dziewczyna przewiesiła płaszcz przez ramię i stała trzymając chustkę. Mihul obejrzała ją jeszcze raz.

— Uda ci się — zapewniła i uśmiechnęła się. — Wszystko jest okej.

Dublerka spojrzała ostatni raz na Trigger, odwróciła się i poszła uwodzicielsko kołysząc biodrami. Trigger zmarszczyła brwi.

— Coś nie tak? — zapytała Mihul. Stała przy ściennej umywalce i myła szklankę.

— Dlaczego ona tak chodzi?

— Masz na na myśli ten seksowny chód? Uczyła się tego. — Mihul napełniła szklankę do połowy wodą, wyjęła z kieszeni ampułkę z czymś przezroczystym i przełamała ją nad szklanką. — Twoi znajomi nazywają to „krokiem Trigger”. Dziewczyno, ona udaje cię w sposób doskonały.

Trigger powstrzymała się od komentarza.

— Mam założyć jej ubranie?

— Nie. Mamy dla ciebie inne ubranie — Mihul podeszła, trzymając szklankę. — To dla ciebie.

Trigger spojrzała podejrzliwie na szklankę.

— A co to jest?

Niebieskie oczy potraktowały ją ze zrozumieniem.

— Możesz to nazywać środkiem uspakajającym.

— Dzięki, ale nie potrzebuję niczego takiego.

— Tak czy owak, lepiej weź to. Chyba że wolisz paralizator. — Mihul klepnęła się drugą ręką w biodro.

— Co?

— Twój wybór. Strzela tym samym środkiem, co twój fikuśny denton. To w szklance jest łatwiejsze do zażycia i nie pozostawia kaca.

— O co w ogóle chodzi?

— Znam cię od dawna — powiedziała Mihul — i przez ostatnie dwadzieścia minut obserwowałam cię na ekranie. Dasz nogę przy pierwszej sposobności. Nie mam ci tego za złe. Wystawili cię. Ale moim zadaniem jest przypilnować, żebyś nie uciekła, więc chcę mieć pewność, że nie będzie z tobą kłopotu, dopóki nie znajdziemy się tam, gdzie mam cię odstawić.

W długiej silnej opalonej ręce wciąż trzymała szklankę. Była trzy cale wyższa od Trigger i cięższa o trzydzieści pięć funtów, a w tych dodatkowych trzydziestu pięciu funtach nie było ani jednej uncji tłuszczu. I gdyby potrzebowała pomocy, to domek myśliwski był pełen potencjalnych pomocników. Ale nie potrzebowała.

— Nigdy nie twierdziłam, że mi się to wszystko podoba — powiedziała ostrożnie Trigger — ale mówiłam, że będę współpracować. Będę. Czy to nie wystarczy?

— Pewnie — odpowiedziała natychmiast Mihul. — Dasz słowo honoru?

Nastąpiła długa chwila milczenia.

— Nie — powiedziała Trigger.

— Tak myślałam. Pijesz czy wolisz pistolet?

— Piję — oznajmiła zimno Trigger. Wzięła szklankę. — Jak długo będę spała po tym?

— Osiem, dziewięć godzin.

Mihul stała i czekała, aż Trigger opróżni naczynie. Chwilę później szklanka upadła na podłogę. Gdy Trigger zaczęła osuwać się w dół, chwyciła ją i podtrzymała.

— W porządku — rzuciła przez ramię w kierunku otwartych z tyłu drzwi — możecie ruszać!

* * *

Trigger obudziła się i natychmiast sprężyła wewnętrznie. Przez kilka sekund leżała nieruchomo, nie otwierając oczu. Na powiekach czuła chłodny blask świecącego z zewnątrz słońca. W pomieszczeniu słychać było cichy szmer. Po chwili zorientowała się, że jest to przyciszony dźwięk serwisu informacyjnego dochodzący z sąsiedniego pokoju. W pobliżu jednak nie wyczuwała nikogo. Ostrożnie otworzyła oczy.

Leżała na kanapie w przewiewnym i przestronnym pokoju urządzonym w kolorach bladej zieleni i kości słoniowej. Jedną ze ścian w całości zajmowało okno albo holoekran z widokiem na odległe pasmo górskie z ośnieżonymi szczytami i prawie bezchmurne niebieskie niebo. Słońce stało niezbyt wysoko wskazując na późny ranek lub wczesne popołudnie.

Widok sugerował Maccadon... Prawdopodobnie wciąż przebywali na planecie. Tu zresztą miało odbyć się przesłuchanie. Z drugiej strony równie dobrze mogli odbyć przed tym trzydniową podróż kosmiczną, co z pewnością byłoby lepszym sposobem na utrzymania więźnia dokładnie tam, gdzie chcieli, aby był. Mógł to być apartament na liniowcu kosmicznym, wyświetlający widok któregoś z setek światów i emitujący sztuczne światło słoneczne.

W pokoju były tylko jedne drzwi. Były otwarte i to przez nie słychać było głos wiadomości.

Trigger usiadła po cichu i sprawdziła, w co jest ubrana. Sama biel. Stanik z krótkim rękawem z jakiegoś bardzo wygodnego, miękkiego, dość grubego i nieznanego jej materiału. Goły brzuch. Białe spodnie z miękkiej skóry, luźne na biodrach, zwężające się powyżej kolan i opinające łydki, wpuszczone w długie buty z miękkiej skóry na grubej, elastycznej podeszwie.

Strój myśliwski... To oznaczało Maccadon!

Zgarnęła włosy do przodu i spojrzała na nie. Przefarbowane – tym razem ciepły mahoniowy brąz. Zsunęła nogi z kanapy i cicho wstała. Kilka ostrożnych kroków po gęstej, sprężystej powierzchni dywanu przywiodło ją do okna.

Usłyszała klik i wiadomości ucichły.

— Ładny widok? — zapytała właścicielka rysich uszu z sąsiedniego pokoju.

— Ładny — zgodziła się. Widać było rozległy obszar leśny, a za nim wrzosowiska stopniowo wznoszące się na otaczające stoki. Daleko po prawej błyszczały nieruchomo dwa jeziora. — Gdzie jesteśmy?

— W Rezerwacie Dzikiej Zwierzyny na wyżynie Byla. To co widzisz przed sobą, to ostoja ptaków łownych. — W drzwiach pojawiła się Mihul ubrana niemal identycznie jak Trigger, tyle że w odcieniu szaro-perłowym. — Dobrze się czujesz?

— Świetnie — odpowiedziała Trigger. Wyżyna Byla, skraj południowego kontynentu. Do Ceyce najwyżej dwie godziny lotu. Odwróciła się i uśmiechnęła do Mihul. — Ale jestem głodna. Jak długo spałam?

Mihul spojrzała na zegarek.

— Osiem godzin, dziesięć minut. Obudziłaś się według planu. Śniadanie przysłali pół godziny temu. Ja już jadłam... Powąchaj i wcinaj. Dobre!

Trigger przyjrzała się Mihul. Jej włosy zostały krótko obcięte, a z prawej strony dodano szare pasmo. Kolor oczu zmieniono na orzechowe. Ciekawe, co zrobiono z nią.

— Idziesz? — zapytała Mihul. — Możemy rozmawiać, gdy będziesz jadła.

Trigger skinęła głową.

— Ale najpierw muszę do łazienki.

W lustrze zobaczyła, że oczy zostawili jej w spokoju, ale była jakaś dużo tęższa, niższa, młodsza niż przedtem... nastolatka, siedemnaście, osiemnaście lat. Zmrużyła oczy. Jeśli jej przebudowali ciało, mogą być komplikacje.

Rozebrała się pośpiesznie i obejrzała. Ciała jej nie przekształcali. To musiało być ubranie; chociaż nie bardzo mogła zrozumieć, jak nawet najbardziej sprytny fason mógł zapewnić tak przekonywające złudzenie bycia bardziej okrągłym, tęższym w biodrach, z większym biustem... i nie będąc przy tym wcale krępym. Ubrała się z powrotem, jeszcze raz obejrzała i wyszła z łazienki, wciąż zdziwiona.

— Na śniadanie masz do wyboru trzy rodzaje dzikiego ptactwa — oznajmiła Mihul. — O żadnym z nich wcześniej nie słyszałaś. Wszystkie doskonałe. Do tego to, co zwykle. — Poklepała się po płaskim brzuchu. — Zjadłam za dużo — przyznała. — Wsuwaj, a ja ci streszczę sytuację.

— Oglądałam się w lustrze — powiedziała Trigger rzucając się na jedzenie. — Co to za trik z tymi, widzisz-nie-widzisz, piętnastoma funtami dziecięcego tłuszczu?

Mihul roześmiała się.

— Nie ma ich.

— Wiem. Ale jak to jest zrobione?

— Podprogowa gra kolorów w twoim ubraniu. W rzeczywistości wcale nie jest białe. Każdy, kto patrzy na ciebie, ulega złudzeniu optycznemu, nie zdając sobie z tego sprawy. Na przykład, oglądając większy fragment pewnych obszarów. Można to wykorzystywać na wiele sposobów.

— Nigdy o tym nie słyszałam — powiedziała Trigger. — Myślisz, że to będzie modne.

— Będzie. Ale na razie jest ściśle tajnym wynalazkiem służb specjalnych.

Trigger żuła jakiś pikantny kawałek.

— Dlaczego więc mi o tym mówisz?

— Buntujesz się, ale przecież jesteś jedną z nas. Umiesz trzymać język za zębami. A tak na marginesie, nazywasz się teraz Comteen Lod i właśnie skończyłaś osiemnaście lat. Ja jestem twoją ukochaną mamusią. Mówisz na mnie Drura. Jesteśmy ze Slyth-Talgon na Evalee i przyjechałyśmy tutaj na kilka dni, żeby sobie postrzelać.

Trigger skinęła głową.

— I postrzelamy?

Mihul wskazała stolik pod ścianą. Leżał tam denton, wyglądający jak zabawka obok standardowego pistoletu myśliwskiego z długą lufą.

— Jasne, Comteen! — powiedziała. — Zawsze szkoda mi było własnej forsy na rezerwat pierwszej klasy. Bo to jest pierwsza klasa. — Umilkła na chwilę. — Comteen i Drura Lod istnieją naprawdę. Jesteśmy ich całkiem dobrymi kopiami. One będą się trzymać z dala od ludzi, dopóki cała sprawa się nie skończy. Poza tym... — Oparła się wygodnie, przechyliła krzesło do tyłu i objęła rękami kolano. — Pomijając polowanie, jesteśmy tu ze względu na twoją rekonwalescencję. Dochodzisz do zdrowia po dość poważnym ataku choroby Dykarta. Słyszałaś o niej?

Trigger zastanowiła się.

— Czy to coś, co można złapać w tropikach, w niektórych miejscach na Evalee?

Mihul skinęła głową.

— Właśnie to, dziewczyno! Musiałaś przerwać polowanie na naszej poprzedniej wycieczce... A teraz, sześć miesięcy później, wciąż za to płacisz. Wczoraj, gdy tu przybyłyśmy, byłaś w komie, typowej zresztą dla choroby Dykarta.

— Bardzo sprytne — skomentowała kwaśno Trigger.

— Bardzo — Mihul ściągnęła wargi. — Jak wiesz, mikrob Dykarta powoduje czasowe zaburzenia świadomości... stan, w którym chory majaczy i opowiada niestworzone historie.

Trigger włożyła do ust kolejny kawałek mięsa.

— Bardzo dobra ta kaczka, czy co to tam jest — powiedziała, żując w zamyśleniu i spoglądając na Mihul. — Czyli może mi się wydawać, że zostałam w taki czy inny sposób porwana. O to ci chodziło?

— Mniej więcej — przyznała Mihul.

Trigger potrząsnęła głową.

— Nie zrobiłabym tego. Wiem, że musieliście zorganizować to wszystko tak, aby nikt nie miał formalnych wątpliwości.

— Jasne — zgodziła się Mihul. — Tylko o tym wspominałam. Dużo polowałaś z dentonem?

— Niezbyt. Ale to całkiem dobra broń do tego celu.

Trigger zastanawiała się czy magazynek paralizatora w dentonie pozostawili załadowany.

— Wiem. Ten drugi to yool. Również dobra broń myśliwska. Będzie twój.

Trigger przełknęła ślinę. Spojrzała w spokojne oczy Mihul.

— Nigdy takiego nie używałam. A czemu ta zamiana?

— Jest łatwy w obsłudze. A zamiana dlatego, że yoolem nie można nikogo ogłuszyć. Będzie lepiej, jeśli będziemy obie uzbrojone, chociaż to nie jest tu konieczne. Ludzie wydają na tych wyżynach tyle pieniędzy, że władze mogą sobie pozwolić na dokładny dozór policyjny. As w rękawie jednak nigdy nie zaszkodzi — stwierdziła. — Zmieniłaś może zdanie na temat słowa honoru?

— Nie zastanawiałam się nad tym — powiedziała Trigger.

— Dałabym ci twój własny pistolet.

Trigger myślała chwilę, po czym potrząsnęła głową.

— Nie, raczej nie.

— Jak uważasz, ale w takim przypadku musisz zrozumieć jeszcze jedną rzecz.

— Tak?

— Zanim on lub ona się pojawi, spędzimy tu razem trzy, cztery dni.

— Kto taki?

— Ktoś, kto życzy sobie przesłuchać cię i to wszystko zaaranżował — powiedziała Mihul. — Ktotaki! Może tak będziemy go w przyszłości nazywać. Na wypadek, gdybyś chciała o tym porozmawiać. Mogę ci od razu powiedzieć, że nie będę w tym temacie zbyt rozmowna.

— Ja myślę — dogryzła jej Trigger. — Należałam do gangu.

— Mam specjalne instrukcje na ten temat — powiedziała Mihul. — Tak czy owak, Ktotaki przyjedzie. Ty zostaniesz przesłuchana. A potem zrobimy to, co Ktotaki nam każe. Dobrze o tym wiesz.

Trigger skinęła głową.

— A w międzyczasie — powiedziała Mihul — będziemy tutaj. Moim zdaniem, to jest bardzo fajne miejsce na spędzenie trzech, czterech dni.

— Bardzo fajne — zgodziła się Trigger. — Podejrzewam, że to ty zaproponowałaś to miejsce na przeczekanie.

— Nie — powiedziała Mihul. — Chociaż zrobiłabym to, gdyby ktoś mnie zapytał. Zdaje mi się, że to Ktotaki decyduje o wszystkim. Możemy się więc tutaj rozerwać. Podejrzewam, że to ze względu na ciebie.

— Rozerwać? — zdziwiła się Trigger.

— No wiesz, żeby cię wprowadzić w dobry nastrój przed tym przesłuchaniem. Zresztą nie wiem. Trzy dni tutaj pozwolą się zrelaksować każdemu. Trochę postrzelamy. Poleniuchujemy na basenie. Pojeździmy konno. I tym podobne. Kłopot w tym, że obawiam się twoich ponurych pomysłów, które pozbawią nas całej przyjemności. Nie wspominając już o całkowitym zrelaksowaniu się.

— Jakich pomysłów? — zapytała Trigger.

— Och — westchnęła Mihul — jest oczywiście mnóstwo możliwości. — Skinęła głową w kierunku broni. — Na przykład wyrwanie dentona z mojej kabury i władowanie mi dawki paralizatora. Albo złapanie dzbanka z kawą i rąbnięcie mnie w głowę. Jest wystarczająco ciężki.

— Nie sądzę, żeby mi się to udało — powiedziała Trigger z namysłem.

— Dlaczego nie — sprzeciwiła się Mihul. — Może się udać. Jesteś szybka. Szkolona do improwizowanych działań. I coś cię gryzie. Jesteś sprężona jak kot.

— Tak? — zdziwiła się Trigger.

— Tak — potwierdziła Mihul. — Mamy więc kilka możliwości. Wymienię je po kolei. A ty wybierzesz sobie jedną. Pierwsza: mogę cię uśpić. Trzydniowy usypiacz ci nie zaszkodzi i problem będzie z głowy. Druga: pozwolę ci pozostać przytomną, ale nie ruszymy się z pokoju. Zamknę cię na noc. Okno jest zabezpieczone. Sprawdzałam. Będę się trochę nudzić, ale może sobie coś pooglądamy. Broń schowam i będę cię obserwować jak jastrząb, całymi dniami. Odpowiada ci to? — Spojrzała pytająco.

— Nie bardzo — odpowiedziała Trigger.

— Nie byłoby wtedy żadnego ryzyka — powiedziała Mihul. — Zupełnie by nie było. Może powinnam tak zrobić. No bo cóż, zagrożenie minęło i teraz pozostaje tylko przetrzymać cię do przybycia Ktotakiego. Ale mamy jeszcze inne opcje. Jedna z nich łączy się z czymś, co ci się również nie spodoba. Z drugiej strony daje ci uczciwą szansę ucieczki, jeśli ci będzie na tym specjalnie zależało. Moje instrukcje na to pozwalają. Ja ich ostrzegałam, że jesteś sprytna.

Trigger przerwała jedzenie.

— A na czym polega?

Mihul odchyliła się do tyłu na krześle i spojrzała na nią badawczo.

— Robimy dokładnie to, co przewiduje nasza legenda. Miło i przyjemnie spędzamy czas. Trochę postrzelamy, trochę popływamy. Do tego jazda konna, paralotnie, plaża. Z uwagi jednak na twoje nastawienie, dodałam jeszcze jeden element. Zniechęcanie.

— Zniechęcanie? — powtórzyła Trigger.

— Właśnie — powiedziała Mihul. — To nie jest całkiem zgodne z moimi instrukcjami, ale znając twoją dumę, powinno zadziałać.

— No dobrze, a na czym to zniechęcanie miałoby polegać? — zapytała z ciekawością Trigger.

— To na wypadek, gdybyś próbowała uciec — powiedziała Mihul. — Wiem, że coś cię gryzie i nie jestem pewna czy mi się podoba sposób, w jaki ta sprawa jest traktowana. Prawdę mówiąc, wcale mi się nie podoba. Będę więc starała się powstrzymać cię, ale nie będę chować urazy, jeśli mi się nie uda. Nawet jeśli wyjdę na kretynkę. — Zamilkła. — Z drugiej strony — kontynuowała po chwili — mamy być razem przez trzy, cztery dni. Wolałabym nie stracić ich na nieustanne zmagania z tobą, próbującą mnie przechytrzyć co chwila. Tak więc za każdym razem, gdy spróbujesz i ci się nie uda, droga Comteen, twoja mama położy cię płasko i spierze pupę tym, co będzie miała akurat pod ręką.

Trigger popatrzyła na nią i odchrząknęła, by oczyścić gardło.

— Mimo że będę miała broń? — powiedziała z napięciem w głosie. — Nie bądź śmieszna, Mihul!

— No przecież nie zastrzelisz mnie, żeby uchronić swoją pupę — powiedziała Mihul. — A yool do niczego innego się nie nadaje. To jak inaczej mnie przed tym powstrzymasz?

Triger zabębniła szybko palcami po blacie stołu. Oblizała wargi.

— Nie wiem — przyznała.

— Wszystkich tych nieprzyjemności możemy łatwo uniknąć. Bo jest jeszcze jedna opcja.

— Jaka?

— Daj słowo.

— Nie — odparła cicho Trigger.

— Dobrze. W takim razie, co wybierasz?

— Uczciwą szansę — odrzekła bez wahania. — Pozostałe, to żaden wybór.

— No i dobrze — stwierdziła Mihul. Wstała i podeszła do ściany. Wybrała jeden z dwóch wiszących tam pasów i zapięła w talii. — Od razu wiedziałam, że wybierzesz właśnie to — powiedziała i uśmiechnęła się do Trigger. — Upewnij się tylko, że ta szansa będzie dobra!

— Upewnię się — potwierdziła Trigger.

Mihul podeszła do stolika, wzięła dentona, przyjrzała się mu i wsunęła do kabury. Odwróciła się i wyjrzała przez okno.

— Ładna okolica — powiedziała. — W takim razie, jeśli już zjadłaś śniadanie, to chodźmy od razu zapolować na ptaki?

Trigger zważyła w ręku dzbanek z kawą. Waga była wystarczająca. Ale ryzyko trochę przekraczało jej oczekiwania, zwłaszcza uwzględniając zniechęcanie.

Poza tym czaszka tej wstrętnej jędzy mogła nie wytrzymać.

Delikatnie odstawiła dzbanek.

— Świetny pomysł — powiedziała. — Właśnie skończyłam.


Ten dokument jest dostępny na licencji Creative Commons: Attribution-NonCommercial-ShareAlike 3.0 Generic (CC BY-NC-SA 3.0). Może być kopiowany i rozpowszechniany na tej samej licencji z ograniczeniem: nie można tego robić w celach komercyjnych.

These document is available under a Creative Commons License. Basically, you can download, copy, and distribute, but not for commercial purposes.

Creative Commons License
Download:Zobacz też:



Webmaster: Irdyb (2011)