home

„Książka nie jest towarem!”

Z czego jednak mają żyć autorzy?

Świat musi znaleźć alternatywny sposób wynagradzania twórców.

15

— Interesująca kobieta — stwierdziła Trigger.

— Aha, interesująca — zgodził się Quillan.

— Mogę ci w końcu zadać kilka istotnych pytań — zapytała przymilnie Trigger.

— Nie tutaj, cukiereczku — odpowiedział Quillan.

— Wiesz co, Quillan, jesteś apodyktycznym, aroganckim chamem — stwierdziła spokojnie.

Quillan nie zareagował. Zeszli schodami na pokład handlowy i poszli długą, dobrze oświetloną galerią, w kierunku swoich kabin. Trigger czuła się rozkosznie zrelaksowana. W głowie jednak kłębiło jej się mnóstwo konkretnych pytań, na które chciała uzyskać od Quillana odpowiedzi.

— Co...? — obruszyła się, czując nagle rękę Quillana na ramieniu.

— Cicho teraz — szepnął Quillan, popychając ją. — Nie zatrzymuj się.

— Widziałeś to? — zapytała Trigger, próbując zawrócić i jeszcze raz zajrzeć do niewielkiego sklepu, który właśnie minęli.

— Jasne — westchnął Quillan. — Facet w skafandrze kosmicznym.

— Ale co on tam robi?

— Przypuszczam, że coś sprawdza. — Puścił jej ramię i przytknął na moment palec do jej ust. Trigger spojrzała na niego. Szedł obok, nie patrząc na nią.

No dobrze, pomyślała, rozumiem sugestię. Znów była spięta i czuła się nieszczególnie. Niewątpliwie coś się działo.

Skręcili w boczny korytarz i podeszli do drzwi jej kabiny. Trigger zaczęła odwracać się do niego, ale Quillan, nie zatrzymując się, objął ją wpół, uniósł i poszedł dalej .

— Zaraz ci wszystko wyjaśnię. Tu jest niebezpiecznie — wyszeptał jej prosto do ucha.

Zamknął za sobą drzwi kabiny na końcu korytarza, po czym postawił ją na podłodze. Spojrzał na zegarek.

— Tutaj możemy porozmawiać — powiedział. — Chociaż nie mamy na to zbyt wiele czasu. Widzisz ten sprzęt. — Wskazał ręką na stolik pod ścianą.

Trigger przyjrzała się. Stół był zastawiony sprzętem elektronicznym. Na ekranie widać było zarówno jej kabinę, jak i część korytarza obok, w kierunku galerii handlowej.

— Co to jest? — zapytała niepewnie.

— To jest, przede wszystkim, pułapka na kotołaka.

— Na kotołaka! — pisnęła Trigger.

— Właśnie! Ale nie denerwuj się. Już zdarzało mi się na nie polować. Można powiedzieć, że to moja specjalność. Mają jeden słaby punkt. Jak już złapiesz jednego żywcem i podsuniesz mu tę ich kocimiętkę, to wszystkie inne, słysząc jego paplanie, powystawiają swoje małe szpiczaste pyszczki... — Zdjął kurtkę i wyciągnął z niej ogromny pistolet z dzwonowatą lufą. Położył broń obok ekranu. — Na wszelki wypadek — powiedział niepokojąco. — Jeszcze chwila.

Usiadł przed ekranem i coś zrobił.

— W porządku — stwierdził. — Siedzimy i czekamy. Przewidywany moment nastąpi za trzy minuty i potrwa z godzinę. Reaguj na każdy sygnał. I żadnego paplania. Pamiętaj, że one są bardzo szybkie. Nie zagap się.

Nie było odpowiedzi. Quillan zrobił coś jeszcze z tym ekranem i wstał. Spojrzał ponuro na Trigger.

— Znów te przeklęte komputery! — powiedział. — Nie widzę w tym żadnego sensu.

— W czym? — zapytała z napięciem.

— Wszystko, co tu się dzieje, jest natychmiast do nich przesyłane — powiedział. — Gdy usłyszały o naszym zaproszeniu do Lyad na kolację i kto ma tam być oprócz nas, zaczęły snuć przepowiednie. W okresie czasu, o którym wspomniałem, w twojej kabinie ma się pojawić kotołak. Nadały temu dość wysokie prawdopodobieństwo.

Trigger nie otwierała ust. Gdyby otworzyła, byłby to prawdopodobnie znów tylko pisk.

— Ale nie martw się — powiedział ściskając uspokajająco jej ramię między swoim ogromnym kciukiem a czterema nieco mniejszymi paluchami. — Fajne muskuły — dodał jakby w zamyśleniu. — W kabinie jest pułapka. Poza tym przedsięwziąłem też inne kroki zabezpieczające. — Delikatnie pogładził jej biceps. — Prawdopodobnie nie wydarzy się nic więcej poza tym, że posiedzimy tu sobie z godzinę lub dłużej, a potem uśmiejemy się zdrowo z tych głupich komputerów. — Uśmiechnął się.

— Myślałam, że wszyscy są przekonani, że to jest martwe — powiedziała Trigger, starając się nie piszczeć.

Quillan zmarszczył brwi.

— No cóż, to niezupełnie tak. O ile wiem, są przynajmniej dwa sposoby przemknięcia się przez kontrolę tego typu. Pierwszy to wskoczyć i wyskoczyć z podprzestrzennej wnęki... mogli to przeprowadzić z własnej kabiny natychmiast, jak tylko wykonał plan... Naprawdę nie sądzę, aby był martwy. Po prostu...

— Quillan — rozległ się cichy głos od ekranu.

— Mów! — Quillan szybko odwrócił się, podszedł dwa kroki i usiadł przed ekranem.

— Szybki ruch w sekcji B. Przemieszcza się w twoim kierunku.

Szybki ruch. Trigger skojarzyło się to z czymś.

— Quillan... — zaczęła.

Podniósł rękę, uciszając ją.

— Masz sylwetkę? — zapytał. Położył ręce na panelu kontrolnym.

— Nie. Obraz się rozmywa, jak na rekonstrukcji. — Chwila ciszy. — Opuszcza sekcję B.

— Ruch w sekcji C — oznajmił inny głos.

— W porządku — powiedział Quillan. — Zbliża się. Żadnych werbalnych raportów od tej chwili, chyba że zmieni kierunek. I jak chcecie zachować życie, to nie ruszać się, o ile ktoś jest w pancerzu.

Zapadła cisza. Quillan siedział nieruchomo z oczami utkwionymi w ekran. Trigger stała za nim. Nogi zaczęły jej się lekko trząść. Chyba lepiej jak mu powie.

— Quillan...

Nagle, na ekranie, w przeciwległym końcu korytarza pojawiło się coś jak odblask ognia. Drzwi do jej kabiny otworzyły się. Wnętrze wypełnił krótki błysk niebieskiego światła. Na jego tle zobaczyła kształt. W jednej chwili wszystko zniknęło.

Zaskoczony Quillan krzyknął coś z niedowierzaniem. Lewą ręką uderzył w przełącznik.

Zza zamkniętych drzwi na korytarz dobiegł ich odgłos plaśnięcia, jakby ktoś dał komuś potężnego klapsa. A potem, dziwny szum jakby padających kropel, krótkie oberwanie chmury. I znów cisza.

Trigger uświadomiła sobie nagle, że Quillan poderwał się i stoi obok niej ze swoim ogromnym pistoletem w ręku, celując w kierunku drzwi. Jego oczy przesuwają się z drzwi na ekran i z powrotem. Poczuła, że się stopniowo rozluźnia. A potem odkryła, że ma w dłoni pełną garść jego koszuli wraz ze znacznym kawałkiem twardej skóry. Ale nie puściła.

— Fiu! Dostał jak packą na muchy — powiedział Quillan. Spojrzał w dół i poklepał ją po zaciśniętej dłoni. — To nie był kotołak! Pułapka w kabinie okazała się nie dość szybka. Postawiłem minę grawitacyjną pod naszymi drzwiami, tak na wszelki wypadek. Ledwo, ledwo, ale starczyło. — Po raz pierwszy Quillan wyglądał na przejętego.

— T-to b-było... — zaczęła Trigger. — T-to był mały żółty człowieczek... — wykrztusiła.

— Widziałaś go? W kabinie? Pierwszy raz widziałem coś takiego!

Trigger zacisnęła wargi, żeby nie drżały.

— A ja widziałam — powiedziała. — O tym właśnie chciałam ci powiedzieć.

Quillan przypatrywał się jej przez chwilę.

— Dobrze, ale za chwilę. Teraz muszę coś natychmiast zrobić. — Umilkł. Na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech. — Wiesz co, mała?

— Co?

— Te przeklęte komputery dały ciała — stwierdził z zadowoleniem.

* * *

Mina grawitacyjna redukowała prawie wszystkie formy życia, które dostały się w zasięg jej działania, do dość rzadkiej mazi, ale z żółtego stwora nie pozostało nawet to. Coś – najprawdopodobniej coś, co niósł – zgniecione przez minę, przekształciło go w niewielki błysk ognistej energii. Wyjaśnił się również odgłos padającego deszczu. Był to dźwięk krótkiej, choć odpowiednio gwałtownej akcji automatów gaśniczych zainstalowanych w korytarzu.

Grupa Quillana nie pokazała się. Ledwo zdążył uprzątnąć minę, wraz z garścią poszarpanych metalowych odłamków, które prawdopodobnie były pozostałością mechanicznego sprzętu napastnika, i pozamykać z powrotem drzwi do kabin, gdy w wylocie korytarza pojawił się niewielki pojazd z trzema osobami. Mechanik okrętowy i jego dwaj asystenci przybyli, żeby sprawdzić, co uruchomiło gaśnice.

— Obejrzą i może sobie pójdą z powrotem — powiedział Quillan z nadzieją. Wraz z Trigger obserwowali mechaników na ekranie, który ukazywał teraz ich koniec korytarza.

Tamci nie poszli. Sprawdzili gaśnice, obejrzeli podłogę, wciąż mokrą, choć szybko wchłaniającą ostatnie krople krótkiej ulewy. Wymienili zaciekawione komentarze. Ponownie wszystko dokładnie sprawdzili. W końcu ich szef zaanonsował się i zapytał, czy mogą wejść. Quillan wyłączył ekran.

— Proszę — odpowiedział z rezygnacją.

Drzwi otworzyły się. Cała trójka spojrzała na Quillana, a potem na Trigger-plus-beldon. Ich oczy rozszerzyły się lekko, ale nic poza tym. Załoga „Dawn City” przywykła do różnych widoków.

Ani Quillan, ani Trigger nie wnieśli nic do wyjaśnienia, dlaczego włączyły się automaty gaśnicze. Mechanicy przeprosili i wyszli. Drzwi zamknęły się za nimi.

Quillan znów włączył ekran. Głosy tamtych wypełniły kabinę.

— ...nie widzę innego wytłumaczenia — mówił jeden z nich, gdy wsiadali do pojazdu.

— Masz rację, sam bym buchnął ogniem — powiedział ich szef.

I odjechali śmiejąc się.

Trigger zaczerwieniła się. Spojrzała na Quillana.

— Może powinnam się przebrać — powiedziała. — Przyjęcie się skończyło.

— Może — przyznał Quillan. — Poproszę Gayę, by ci coś przyniosła. Zostaniemy tu jeszcze z godzinę, dopóki twoja kabina nie zostanie dokładnie sprawdzona. Będziemy mieli w tym czasie kilka spotkań.

Gaya przyszła wkrótce, niosąc ubrania. Trigger poszła do łazienki i wróciła po kilku minutach znów ubrana. W międzyczasie przyszedł szef ochrony „Dawn City” i zainstalował na środku kabiny przenośne urządzenie do rekonstrukcji. Facet wyglądał dość ponuro, ale widać było, że odczuwa ulgę.

— Uważam, że w pierwszej kolejności powinniśmy puścić pana ciąg wydarzeń, majorze — powiedział. — Potem je zestawimy razem i porównamy.

Trigger usiadła na kanapie obok Gayi i przyglądała się. Powiedziano jej wcześniej, że widok małego demona, który mignął w kabinie, w rekonstrukcji wydarzeń ochrony został zamazany i ma o tym nie wspominać.

W takiej sytuacji, nie było w rzeczywistości zbyt dużo do oglądania. Czego użył atakujący stwór do zamazania rekonstrukcji wydarzeń nie wiedziano. Było jedynie pewne, że nie był to zwykły zagłuszacz. Powiększanie do granic czytelności i spowalnianie w czasie, aż do unieruchomienia, pozwoliły jedynie zobaczyć błysk energii i ledwo widoczny na jej tle zarys sylwetki karłowatego humanoida. Taki obrys, podkreślił szef ochrony, mógłby dać jedynie niezwykle mały i ciężki kotołak. To, że coś całkowicie materialnego uległo ostatecznie całkowitemu zniszczeniu na minie grawitacyjnej, było w nieprzyjemny sposób oczywiste, niemniej nie dawało żadnych dodatkowych informacji. Sekwencja kończyła się gwałtownym wzrostem temperatury, który odpalił automaty gaśnicze.

Potem puścili rekonstrukcję wcześniejszych wydarzeń podwójnego zabójstwa. Trigger oglądała, przełykając ślinę, dopóki sekwencja nie doszła do momentu, w którym zamglony kształt miał dotknąć swoich ofiar. Od tego momentu zaczęła szczegółowo studiować dywan, dopóki Gaya nie szturchnęła jej, że doszli do końca. Kotołaki, niemal bez wyjątku, używały do zabijania swojego naturalnego wyposażenia. Proces ten był, oczywiście, szybki, ale szokująco brutalny i Trigger wolała nie wiedzieć jaki efekt wywiera to na ludzkie istoty. Obaj mężczyźni zostali zabici w ten sposób, a oczywistym celem była chęć ukrycia faktu, że zabójstwa dokonał nie kotołak, ale coś jeszcze bardziej skutecznego w tej materii.

Szef ochrony nawet nie próbował przesłuchiwać Trigger. Rekonstrukcja temporalna ostatnich wydarzeń była dużo solidniejszym świadectwem niż jakiekolwiek mechanizmy ludzkich zmysłów czy pamięci. Zaraz potem wyszedł, przekonany, że incydent z kotołakiem został wyjaśniony. Dla Trigger zdumiewające było to, że ochrona nie miała zamiaru zajmować się na serio szukaniem czynników ludzkich stojących za morderstwem.

Quillan wzruszył ramionami.

Ktokolwiek to zrobił, zabezpieczył się na wszelkie sposoby. Szef o tym wie. Nie może przeskanować czterech tysięcy ludzi na podstawie ogólnego podejrzenia. I jeśli by to zrobił, to napotkałby blokadę umysłu u co najmniej co dwudziestego pasażera. W każdym bądź razie on wie, że my w tym siedzimy i że, w końcu, mamy dużo większą szansę przyszpilenia winnych.

— Więcej informacji dla komputerów, tak? — powiedziała Trigger.

— Aha.

— Mam wrażenie, że zdobycie jej było dość trudne — zauważyła.

— To prawda — przyznał Quillan. — Ale tak czy owak musimy ją zdobyć, bo bez niej nie będziemy mogli zrobić następnego kroku. — Spojrzał na nią, jak gdyby coś nowego mu przyszło do głowy. — Wiesz co — powiedział — wcale nie jesteś najgorsza jak na amatorkę!

— W ogóle nie jest najgorsza — usłyszała z tyłu głos Gayi. — Nie macie ochoty na drinka? Ja, po obejrzeniu tej ostatniej rekonstrukcji, muszę się napić.

Trigger poczuła, że się rumieni. Chwalili ją eksperci od afer szpiegowskich. Z jakiegoś powodu sprawiło jej to głęboką przyjemność. Odwróciła się z uśmiechem w kierunku Gayi trzymającej tacę z trzema szklankami.

— Dzięki — powiedziała. Wzięła jedną z nich. Gaya wyciągnęła tacę w kierunku Quillana, po czym sama wzięła trzecią szklankę.

— Wiecie co, jestem śpiąca — oświadczyła Trigger pięć minut później.

Quillan obejrzał się. Razem z Gayą demontowali ekwipunek.

— To połóż się na kanapie i zdrzemnij — zaproponował. — Chłopaki nie pojawią się wcześniej niż za godzinę.

— Dobry pomysł. — Trigger ziewnęła, dopiła swój drink, odstawiła szklankę na stół i skierowała się do kanapy. Wyciągnęła się na niej. Przemożna senność ogarnęła ją prawie natychmiast. Zamknęła oczy.

— W porządku, jest gotowa — oznajmiła Gaya, przyglądając się jej w dziesięć minut później.

— Fajnie — powiedział Quillan, pakując resztę wyposażenia. — Powiedz im, niech przyniosą komorę hibernacyjną. Ja skończę to za minutę. Ty i dyżurna spalni przejmujecie służbę.

Gaya popatrzyła na Trigger. Na jej twarzy pojawił się wyraz żalu.

— Będzie bardzo zła na ciebie, gdy się obudzi i stwierdzi, że jest na Manon.

— Nie wątpię — powiedział Quillan. — Ale jak udało mi się zauważyć podczas tej operacji, to ta laseczka i tak wciąż ma do mnie jakieś pretensje.

Gaya popatrzyła na jego plecy.

— Majorze Quillan — powiedziała — interesuje cię opinia spostrzegawczej agentki operacyjnej?

— Nie krępuj się agentko operacyjna — zgodził się uprzejmie Quillan.

— Nie, żebym ci tego nie życzyła, chłopcze — powiedziała Gaya — ale uważaj na siebie! Ona jest niebezpieczna. Żebyś nie wpadł po uszy.

— Rozum ci, mała, odjęło — obruszył się Quillan.


Ten dokument jest dostępny na licencji Creative Commons: Attribution-NonCommercial-ShareAlike 3.0 Generic (CC BY-NC-SA 3.0). Może być kopiowany i rozpowszechniany na tej samej licencji z ograniczeniem: nie można tego robić w celach komercyjnych.

These document is available under a Creative Commons License. Basically, you can download, copy, and distribute, but not for commercial purposes.

Creative Commons License
Download:Zobacz też:



Webmaster: Irdyb (2011)