home

„Książka nie jest towarem!”

Z czego jednak mają żyć autorzy?

Świat musi znaleźć alternatywny sposób wynagradzania twórców.

17

Holati Tate podał jej drinka i przeszedł do szczegółów.

Trigger, wraz z nim i kilkunastoma badaczami z pierwszej grupy przysłanej przez Ligę Uniwersytecką, była w miejscu oznakowanym obecnie jako Sekcja 52 Księżyca Plonów. Komisarz pozostał w tyle, żeby sprawdzić wyposażenie zainstalowane w jednym z pomieszczeń. Chwilę później dołączył do niego doktor Azol i oznajmił, że Mantelish, z pozostałymi, przeszli do następnej sekcji. Wraz z Azolem, dokończyli sprawdzanie urządzeń i właśnie mieli opuścić teren i podążyć za grupą, gdy Holati Tate zobaczył Trigger leżącą na podłodze w sąsiednim pomieszczeniu.

— Wydawałaś się być w jakimś stanie podobnym do komy. Podnieśliśmy cię i posadziliśmy na krześle przy jednym ze stanowisk pomiarowych. Próbowaliśmy wezwać prom ratunkowy przez komunikator w skafandrze Azola, gdy nagle otworzyłaś oczy. Spojrzałaś na mnie i powiedziałaś: „Och, tu pan jest. Właśnie miałam iść pana poszukać.”

Wyraźnie nie widziałaś niczego dziwnego w tym, co się dzieje. Azol zaczął coś mówić, ale przestał, gdy nadepnąłem mu na nogę. Po prawdzie, to zorientował się wtedy tak szybko, że zacząłem go trochę podejrzewać.

— Biedny Azol — powiedziała Trigger.

— Wcale nie biedny — oświadczył zagadkowo komisarz. — Opowiem ci o tym później.

Zgodnie z surowymi wymaganiami obowiązujących zasad bezpieczeństwa, komisarz zabronił doktorowi Azolowi mówić o tym komukolwiek, dopóki incydent się nie wyjaśni. —...przynajmniej powinny obowiązywać — poprawił się. Następnie natychmiast poleciał wraz Trigger na Manon, gdzie przebadana została przez personel medyczny Prekolu. Fizycznie nic jej nie dolegało.

— Tego też nie pamiętam — powiedziała Trigger lekko przerażona.

— No cóż — powiedział komisarz — nie możesz tego pamiętać. Naszprycowaliśmy cię hipno-sprajem. Przez trzy godziny byłaś nieobecna. Gdy się ocknęłaś, byłaś przekonana, że ucięłaś sobie miłą drzemkę. Ponieważ lekarze byli pewni, że nie złapałaś od plazmoidów żadnej dziwnej infekcji, chciałem się dowiedzieć, co jeszcze się wtedy wydarzyło. Równie dobrze, przecież, mogłaś zostać potraktowana hipno-sprajem przez kogoś z tych naukowych grubych ryb, żeby cię można było w przyszłości wykorzystać do jakichś niecnych celów jako uwarunkowanego asystenta.

— Ale pan jest podejrzliwy. — Trigger uśmiechnęła się lekko, ale zaraz spoważniała. — Czy to skanowanie umysłu na Maccadonie, którego udało mi się uniknąć, miało wyjaśnić te kwestie?

— Między innymi — przyznał.

Trigger przyglądała się mu przez jakiś czas w zamyśleniu.

— No dobrze, namieszałam — podkreśliła — ale czemu wszyscy... za przeproszeniem — potrząsnęła głową — tak się miotają.

— Czcigodna doktor Leeharvis osobiście cię zahipnotyzowała — mówił dalej komisarz. — Gdy próbowała przywrócić ci pamięć tych wydarzeń, natknęła się na coś, co według niej mogło być blokadą umysłu. Nie chciała jednak ciągnąć tego dalej i kazała mi wezwać specjalistę. W takiej sytuacji zwróciłem się do kwatery głównej Służby Psychologicznej na Orado.

Trigger popatrzyła zdumiona, a potem roześmiała się.

— Zwrócił się pan do esperów? I to od razu na samą górę?

— Starałem się — powiedział Holati Tate. — Gdy potrzebna jest prawdziwa pomoc, jest to najlepszy pomysł. Kazali mi zachować spokój i nic ci nie mówić. Obiecali natychmiast wysłać specjalistę.

— I wysłali?

— Tak.

Oczy Trigger zwęziły się nieco.

— Czyli znów zostałam potraktowana hipno-sprajem?

— Dokładnie — potwierdził komisarz. — Przyleciał, podał ci spraj i przesłuchał. Potem kazał mi zachować spokój i wyjechał, sprawiając wrażenie nieco oszołomionego.

— Oszołomionego?

— Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że ci specjaliści są różnej rangi — powiedział komisarz. — Ten pierwszy był wystarczająco dobry, żeby się zorientować, że w tej sprawie może być coś, z czym on sobie nie poradzi. I to wszystko.

Trigger milczała przez chwilę.

— To znaczy, że tych sesji było więcej? — zapytała podniesionym głosem.

— Tak — potwierdził ostrożnie komisarz.

— Ile?

— Jeszcze siedem.

Trigger zrobiła się najpierw czerwona, a potem wyprostowała się, oczy jej rozbłysły i wypowiedziała kilka słów, których paniom nie przystoi wypowiadać.

— Przepraszam — dodała chwilę później — poniosło mnie.

— Nic się nie stało, wszystko w porządku — powiedział komisarz.

— Tak czy owak, wyprowadzają mnie już z równowagi ludzie doszukujący się u mnie w kółko, w ten czy inny sposób i kiedy tylko im się zachce, jakichś szwindli — mówiła dalej wciąż podniesionym głosem.

— Nikt cię o nic nie oskarża — zapewnił ją komisarz.

— Tylko proszę, niech pan nie myśli, że ja nie doceniam tego, że wezwał pan tych specjalistów. Doceniam. Nie znoszę jedynie ich podstępnych, zakłamanych, niejawnych metod.

— Ja też ich nie lubię — powiedział komisarz.

Trigger spojrzała na niego podejrzliwie.

— Pan sam jest też bardzo podstępnym typem — powiedziała. — No dobrze, przepraszam za ten wybuch. Prawdopodobnie mieli swoje powody. Znaleźli chociaż coś dzięki tym wszystkim hipnozom i sondowaniom?

— O, tak. Wydaje się, że osiągnęli znaczące postępy. Ostatni raport dostałem... jakiś miesiąc temu... Donosili, że oryginalna amnezja została całkowicie zlikwidowana.

Trigger spojrzała ze zdziwieniem.

— Tak? To dlaczego ja nic nie pamiętam? — zapytała z ożywieniem.

— Masz tego nie pamiętać do ostatecznego przesłuchania. Dlaczego, tego nie wiem. W każdym bądź razie twoja pamięć jest już dostępna. Krótko mówiąc, wymaga tylko włączenia. Podadzą ci hasło i wszystko sobie przypomnisz.

— Tak po prostu? — Zamilkła na chwilę. — Czyli Ktotaki to Służba Psychologiczna.

— Ktotaki? — zapytał komisarz.

Wyjaśniła mu o co chodzi. Uśmiechnął się.

— Tak — potwierdził. — W twoim przypadku, to oni mają ostatnie słowo.

Przez jakiś czas milczeli.

— Słyszałam — zaczęła Trigger po chwili — że esperzy, jeśli tylko chcą, mają straszliwe wpływy. O niczym innym się nie słyszy. Muszę chwilę pomyśleć.

— Nie krępuj się — zgodził się komisarz.

Przez kilka minut się nie odzywała.

— Wciąż nie daje mi spokoju to, co powiedział pan na Maccadonie. Czyli Służba Psychologiczna uważa, że ja wiem coś, co by mogło rozwiązać problem plazmoidów. A przynajmniej w tym pomóc.

Potwierdził skinieniem głowy.

— A ludzie, którzy próbowali mnie porwać, prawdopodobnie myślą dokładnie to samo.

— To jest prawie pewne — znów potwierdził.

— Myśli pan, że esperom udało się już znaleźć powiązania?

Komisarz potrząsnął głową.

— Gdyby tak było, już byśmy coś w tym celu robili. Rada Federacji stała się bardzo nerwowa.

— No tak... — powiedziała Trigger. Zwilżyła wargi. — Ta Lyad... — zaczęła.

— Tak?

— Próbowała mnie zatrudnić. Major Quillan pewnie wspominał o tym w swoim raporcie?

— Oczywiście.

— I na pewno nie po to, żeby ukraść jakiś głupi plazmoid. Zwłaszcza że, jak pan twierdzi, pewna liczba mniejszych egzemplarzy jest już na rynku. Są jeszcze te, które przechwycono w Piaście. Myślę, że do tej pory ona zgromadziła już całą kolekcję.

— Pewnie masz rację — zgodził się.

— I wydaje się, że ona jest w tym wszystkim całkiem dobrze zorientowana.

— Też tak uważam.

— Porwijmy ją — zaproponowała Trigger. — Moglibyśmy to zrobić wcale nie zwracając na siebie uwagi. Ona jest zbyt grubą rybą, żeby miała blokadę umysłu. Przynajmniej niektóre rzeczy się wyjaśnią. A może wszystko!

Małe oczka komisarza Tate'a rozbłysły na chwilę. Pochylił się i poklepał ją po kolanie.

— Takie kobiety właśnie lubię — powiedział. — Też bym tak zrobił. Ale połowa Rady padłaby trupem słysząc tę propozycję.

— Są aż tak przewrażliwieni? — zapytała zawiedziona.

— Aż tak. I nie należy ich za to zbyt mocno obwiniać. Mógłby z tego wyniknąć niezły skandal. Gdy sprawa dotyczy kogoś tej rangi, co Lyad, nie wolno nam podejmować innych działań, jak tylko defensywne. Jeśli zdobędziemy przeciwko niej jakieś dowody, dyplomaci zadecydują o dalszym postępowaniu. Taktownie. A nasza rola się skończy.

— Tak? Więc co dalej?

— No cóż, działania defensywne też dają oczywiście mnóstwo możliwości. Gdybyśmy teraz złapali Pierwszą Damę na gorącym uczynku, będziemy mogli ją zatrzymać na tak długo, jak będziemy chcieli. A wszystko wskazuje na to, że ona teraz osobiście wszystkim zaczęła kierować i można oczekiwać z jej strony bardzo szybkiej, bezpośredniej akcji.

— Jak szybkiej?

— Sądzę, że w ciągu tygodnia. Jeśli do tego czasu się nie ruszy, spróbujemy ją trochę podpuścić.

— Odsłonicie jej jakąś furtkę? Czemu nie, to wcale nie wygląda najgorzej — zgodziła się Trigger. — W takim razie pozostaje nam sprawa numer dwa.

— Tak? Co takiego?

Trigger skrzywiła się.

— Wcale nie mam na to ochoty — wyznała — ale myślę, że dobrze by było, gdybyśmy zrobili coś z tym przesłuchaniem, które mnie ominęło. Jeśli ten Ktotaki wciąż chce ze mną rozmawiać...

— Chce. I to bardzo.

— A jak to się stało, że teraz im nie przeszkadza, że przyleciałam na Manon?

Komisarz Tate pociągnął się delikatnie za płatek lewego ucha.

— Szczerze mówiąc, ta sprawa mną trochę wstrząsnęła.

— Wstrząsnęła? Dlaczego?

— To się wiąże z kategorią tych ekspertów. Specjaliści wyższej rangi w Służbie Psychologicznej są ludźmi bardzo zajętymi. Co jest zrozumiałe. Po twoim pierwszym przesłuchaniu, przesuwaliśmy się stopniowo w górę. Zbadanie sprawy przez kilku średnio wysokiej kategorii ekspertów zajęło trochę czasu. Ale po czwartym przesłuchaniu kazali mi przewieźć cię do Piasty, w celu wykonania tego, co oni tam z tobą robią, przez kogoś o naprawdę wysokich kwalifikacjach. Oświadczyli mi, że nie mają nikogo tej rangi, kto by miał czas, żeby przylecieć na Manon.

— I to był prawdziwy powód wyjazdu na Maccadon? — zdumiała się Trigger.

— Właśnie. Niemniej to wciąż nie był żaden z czołowych ekspertów. O ile wiem, ich eksperci najwyższej rangi nie tracą czasu na indywidualne przypadki. Zajmują się problemami na skalę naszych, co bardziej kłopotliwych, kultur planetarnych. I wygląda na to, że nie ma ich więcej niż około setki w tej kategorii. Dlatego byłem bardzo zdziwiony, gdy powiedzieli mi w końcu, że jeden z nich przybędzie na Maccadon, żeby poprowadzić dziewiąte przesłuchanie.

— Jeden z prawdziwych esperów! — Trigger roześmiała się nerwowo. — A ja mu zwiałam. No, to nie mogą mieć o mnie zbyt dobrej opinii.

— Najwyraźniej w ogóle się tym nie przejęli — powiedział komisarz. — Kazali mi zachować spokój i upewnić się, że dotrzesz bezpiecznie na Manon. Potem zawiadomili mnie, że mają statek działający w tym rejonie i przyślą go na Manon, jak tylko tu dotrzesz.

— Statek? — zapytała Trigger.

— Widziałem niektóre z ich statków... Wyglądają jak przerośnięte latające góry. Prowadzą zakamuflowane działania. O tym, który ma tu przylecieć, słyszałem, że to latające superlaboratorium. Na pokładzie jest kilkoro z tych czołowych specjalistów i jeden z nich ma się zająć tobą. Będą tutaj jutro lub pojutrze.

Trigger lekko zbladła.

— No — powiedziała — teraz to czuję się też trochę wstrząśnięta.

— Nie dziwię się.

— No dobrze. — Trigger potrząsnęła głową. — Ale jak to są czołowi specjaliści, to muszą sobie zdawać sprawę z tego, co robią. — Uśmiechnęła się. — Wygląda na to, że jestem czymś bardzo niezwykłym! Co najmniej jak kłopotliwa kultura planetarna... Brzmi jak kiepski żart — dodała.

Komisarz nie skomentował tego.

— Jest jeszcze jedna sprawa — powiedział, zastanawiając się.

— Co takiego?

— Gdy im wspomniałem o twojej niechęci do przesłuchań, odpowiedzieli, żebym się nie martwił; że nie będziesz więcej uciekała. Dlatego byłem taki zaskoczony, gdy sama wyciągnęłaś sprawę tego przesłuchania.

— No tak, to jest dziwne — przyznała po chwili. — Skąd mogli wiedzieć?

— Właśnie — powiedział komisarz i westchnął. — Chyba oboje zostaliśmy nieco skołowani. Kilka razy niemal przez nich straciłem cierpliwość. Wydawało mi się, że mnie zwodzą i ukrywają informacje. Mam nadzieję, że wiedzą, co robią. — Spojrzał na zegarek. — Tak na marginesie, minęła właśnie godzina.

— Jeśli trzeba, to mogę odwołać tę kolację — powiedziała Trigger z pewnym oporem. — Widziałam się już z Brulem w porcie dziś rano, gdy przylecieliśmy.

— Nie ma takiej potrzeby — powiedział Holati Tate. — Jest jeszcze kilka spraw do omówienia, ale kilka godzin wte czy wewte nie robi różnicy. Spotkamy się wszyscy jutro podczas lanczu. Wtedy zapoznasz się z całą resztą tej sprawy.

— Może być — zgodziła się Trigger.

— Jedyne, co jeszcze mi się przypomina, to sugestia Służby, żebyś, po przybyciu, zapoznała się z ich ostatnim raportem na twój temat. Myślę, że zdążysz to zrobić przed pójściem. Postarasz się?

— Oczywiście! — odpowiedziała Trigger.

Studiowała raport, gdy w sąsiednim pokoju rozległ się sygnał komunikatora. Holati Tate wyszedł, by odebrać. Raport był dość długi i gdy wrócił, Trigger wciąż czytała. Usiadł i czekał.

— Widzisz w tym jakiś sens? — zapytał, gdy w końcu spojrzała na niego.

— Niewiele — przyznała Trigger. — Przedstawia jedynie hipotetyczny ciąg wydarzeń. Nic na temat: jak i dlaczego. Ale wygląda na to, że podczas tego ostatniego przesłuchania udało im się odzyskać moją całkowitą pamięć z tego wyciętego okresu. Powtórzyłam im nawet pana rozmowę z doktorem Azolem w sąsiednim pomieszczeniu.

Komisarz skinął głową.

— Pamiętam tę rozmowę na tyle, żeby można to było zweryfikować.

— Poza tym, jakiś czas przed tym, zanim upadłam, byłam wyraźnie już w tej tajemniczej komie. Wpadałam w to coraz głębiej. Wszystko się zaczęło, gdy odeszłam od grupy Mantelisha. Nie miałam żadnego szczególnego powodu. Po prostu odeszłam. Potem byłam w innym pomieszczeniu, sama, i wciąż szłam, a to stawało się głębsze i głębsze, aż straciłam fizyczną kontrolę nad sobą i upadłam. Leżałam tam dopóki pan nie nadszedł i mnie nie zobaczył. A potem, gdy podnieśliście mnie i posadziliście na tym krześle... Wszystko nagle, ot tak sobie, wraca do normy. Tyle że nie pamiętam, co się stało i myślę, że opuściłam Mantelisha, żeby poszukać pana. Nawet się nie zastanawiałam, w jaki sposób znalazłam się na krześle!

Komisarz uśmiechnął się.

— No właśnie. W ogóle się nie zastanawiałaś.

Uderzyła palcami w plik kartek raportu. Zielony kamień w pierścionku słabo błysnął odbitym światłem.

— Wydają się być całkiem pewni, że nikt więcej nie zbliżał się do mnie w tym czasie. I że przed tym porwaniem, czy co to tam miało być, nikt nie opryskał mnie hipno-sprajem ani nie wstrzyknął mi nic pod skórę. Nic w tym rodzaju. Myśli pan, że oni mogą być tego pewni?

— Nie wiem — powiedział Holati Tate. — Ale myślę, że możemy spokojnie założyć, że tak.

— Też tak myślę. To co mnie najbardziej wzburzyło, to ich opinia, że zostałam poddana jakiemuś bardzo powolnemu, ale i bardzo głębokiemu wstrząsowi emocjonalnemu, którego źródło, choć wciąż nieznane, było wystarczająco potężne, żeby, na pewien czas, pozbawić mnie całkowicie przytomności. Z tym, że oni również twierdzą, podpierając się całą listą powodów, że to w ogóle nie mógł być wstrząs emocjonalny. A kiedy efekt ustał, odbyło to się błyskawicznie. Czy to nie jest właśnie odwrócenie sekwencji wydarzeń wstrząsu emocjonalnego?

— Tak — zgodził się Holati Tate. — Mnie się również tak wydawało, niemniej nic mi to nie wyjaśnia. Może jednak wyjaśnia coś Służbie Psychologicznej.

— No tak — powiedziała Trigger — to jest z pewnością bardzo dziwne. Ale również trudne do akceptacji. — Położyła raport na oparciu fotela i spojrzała na komisarza. — Chyba muszę już iść. Męczy mnie tylko jeszcze jedno, to co pan powiedział wcześniej: że, po tym wypadku z plazmoidem, bardzo niewiele pozostało z doktora Azola.

— Tak powiedziałem — potwierdził.

— To nie był Azol, prawda?

— Nie.

— Oj mężczyźni, mężczyźni! — Trigger wstała, pochyliła się nad jego fotelem i szybko uszczypnęła go w koniuszek ucha. — Jeśli jeszcze o coś zapytam, będziemy tu siedzieli ze dwie godziny. Uciekam więc. Do zobaczenia na lanczu, panie komisarzu!

— Do zobaczenia, Trigger — powiedział wstając.

Zamknął za nią drzwi i podszedł do komunikatora. Nie sprawiał wrażenia zadowolonego.

— Tak? — odezwał się głos w komunikatorze.

— Właśnie wyszła — oznajmił. — Tylko jej nie zgub.


Ten dokument jest dostępny na licencji Creative Commons: Attribution-NonCommercial-ShareAlike 3.0 Generic (CC BY-NC-SA 3.0). Może być kopiowany i rozpowszechniany na tej samej licencji z ograniczeniem: nie można tego robić w celach komercyjnych.

These document is available under a Creative Commons License. Basically, you can download, copy, and distribute, but not for commercial purposes.

Creative Commons License
Download:Zobacz też:



Webmaster: Irdyb (2011)