home

„Książka nie jest towarem!”

Z czego jednak mają żyć autorzy?

Świat musi znaleźć alternatywny sposób wynagradzania twórców.

23

Trigger wyszła z transu ceridimowego kilka godzin przed tym, zanim Lyad odzyskała przytomność po wchłonięciu ładunku ogłuszacza. Komisarz siedział w fotelu obok jej koi i drzemał.

Rozejrzała się szybko dookoła i ogarnęło ją poczucie bezpieczeństwa i wygody. Była w swojej kabinie na „Big Job”, statku komisarza Tate'a – tym zbudowanym na wzór dalekodystansowych statków patrolowych Zwiadu Kosmicznego. Statek nie był właściwie bardzo duży, ale mogło nim wygodnie podróżować sześć, siedem osób. Wyglądało na to, że obecnie leci dokądś, przemierzając podprzestrzeń z piekielną szybkością.

No cóż, czemu nie.

Trigger wyciągnęła rękę i stuknęła komisarza w kolano.

— Hej, panie komisarzu — szepnęła. — Pobudka!

Otworzył oczy, spojrzał na nią i uśmiechnął się.

— Obudziłaś się? — powiedział.

— Nie pan zamknie — Trigger pokazała na drzwi. — Muszę panu coś powiedzieć.

— Mów. Quillan pilotuje, Pierwsza Dama wciąż jest nieprzytomna, a Mantelish ma chorobę podprzestrzenną i musiałem go uśpić. Nikogo więcej nie ma na pokładzie.

Trigger położyła się z powrotem i spojrzała na niego.

— To, co powiem, będzie dość dziwne — ostrzegła. Potem opowiedziała mu, co zrobił Wstręciuch i co jeszcze próbował zrobić.

Komisarz sprawiał wrażenie mocno wstrząśniętego.

— Jesteś tego pewna?

— Całkowicie.

— Próbował się z tobą porozumieć?

— Dokładnie.

Mrugnął do niej.

— Zaglądałem do torebki. On zniknął.

— Lyad o tym wie — powiedziała Trigger. — Gdyby przypadkiem komuś wypaplała, powiemy, że pan go miał.

Skinął głową i wstał.

— Zostań tutaj — polecił. — Twoja kuracja, to dzień leżenia w łóżku.

— A pan? Dokąd pan teraz idzie?

— Idę pogadać z tym statkiem psychologów. Niech tylko znów spróbują się mnie pozbyć!

Poszedł korytarzem w kierunku przedniej części statku, do kabiny łączności. Minęło kilka minut. Nagle Trigger usłyszała podniesiony głos komisarza Tate'a i słowa pełne gniewu. Słuchała. Tym razem Służba Psychologiczna, każąc mu siedzieć cicho, nastąpiła na nogę nieodpowiedniej osobie.

Wrócił po jakimś czasie i usiadł obok koi, wciąż czerwony na twarzy.

— Dogonią nas — powiedział. — Zagroziłem, że jeśli tego nie zrobią, to wrócę, wedrę się siłą i narobię im wstydu.

— Dogonią nas ? A gdzie?

Komisarz chrząknął.

— To miejsce nazywa się Delicja. Będziemy tam za jakiś tydzień. Im to zajmie około trzech. Ale już wystartowali.

Trigger zamrugała oczami.

— Wygląda na to, że plazmoidy wysunęły się na czoło listy problemów.

— I nic dziwnego — przyznał komisarz. — Przełączyli mnie na chwilę do tej Pilch. Kazała mi przypomnieć ci, żebyś się wsłuchiwała w swoje myśli, gdyby co. Wiesz o co chodzi?

— Nie jestem pewna — odpowiedziała Trigger z wahaniem. — Mówiła mi o tym. Postaram się. A po co lecimy na tę Delicję?

— Flota Selana znalazła tam plazmoidy. Delicja znajduje się na terytorium Vishniego.

— Co to za plazmoidy?

Wzruszył ramionami.

— Z tego, co słyszałem, nic specjalnego. Niewielkie sztuki. Ale zdecydowanie są to plazmoidy. Wydaje się, że ktoś tam mógł przeprowadzać jakieś eksperymenty. I to całkiem niedawno.

— Znaleźli tego dużego?

— Jeszcze nie. Na Delicji, zresztą, nie było żadnych ludzi. — Przygryzł w zamyśleniu wargi. — Jakąś godzinę po tym, gdy przechwyciliśmy ciebie i Lyad, na statek dotarło polecenie Rady. Kazali nam zboczyć nieco z kursu i spotkać się z ich kurierem w szybkiej łodzi.

— Po co?

— Rozkaz mówi, że kurier ma zabrać Lyad na pokład i wrócić z nią do Piasty. Dyplomatyczne manewry. — Podrapał się po brodzie. — Kazali nam również traktować w międzyczasie Pierwszą Damę Tranestu z szacunkiem przynależnym jej stanowisku.

— A niech ich! — wykrzyknęła Trigger ze złością.

— Niestety nie mogłem odebrać tej wiadomości — powiedział Holati Tate. — Jakieś zaburzenia grawitacyjne. Punkt spotkania jest już kilka godzin za nami. Nigdy do tego nie dojdą.

— No, no, panie komisarzu! To niesubordynacja.

— Już nie. Wspomniałem tej Pilch o Lyad. Powiedziała, że skontaktuje się z Radą. Mamy zabrać Lyad ze sobą, a gdy Pilch dotrze na Delicję, to ją przesłucha.

Trigger uśmiechnęła się.

— No, to mi daje powody do sporej satysfakcji. Pilch, jak już położy na kimś swoje łapy, to już mu się nie pozwoli wywinąć.

— Też miałem takie wrażenie. A nawiasem mówiąc, jak ona tylko oprzytomnieje, poddamy ją rutynowemu przesłuchaniu. Przy umiarkowanym poszanowaniu jej pozycji. Prawdopodobnie wyjawi nam sporo z tego, co wie, zwłaszcza jeśli usiądziesz naprzeciw niej i rzucisz jej od czasu do czasu wrogie spojrzenie.

— Jeśli o to chodzi, to nie sprawi mi to żadnej trudności — zapewniła go.

— Wyobrażam sobie. Jesteś pewna, że to coś pojawi się z powrotem?

Trigger skinęła głową.

— Niech pan zostawi mi tylko torebkę.

— No dobrze. — Wstał. — Zrobiłem ci coś ciepłego do jedzenia. Przyniosę też torebkę. A potem mi opowiesz, co się stało po tym, gdy cię porwali.

— A jak żeście się dowiedzieli, że mnie nie ma? — spytała Trigger.

— Przez twojego sobowtóra. Ta dziewucha była piekielnie dobra. Rozmawiałem z tobą... z nią... przez komunikator i nic nie zauważyłem. Cały czas trzymała się z dala od wszystkich. Bardzo umiejętnie. Mogło to potrwać jakiś czas, bo przygotowywaliśmy się do wyjazdu na Delicję. Ale sama się zdradziła.

— W jaki sposób?

— Zobaczyłem ją w końcu na podglądzie. Była sama i nie musiała nic udawać. Zażyła porgee.

Trigger roześmiała się z zadowoleniem.

— Stary dobry kapciuch! Przydał się dwa razy. A jak się dowiedzieliście, gdzie jestem?

— O, bez problemu. Wiedzieliśmy, że Lyad ma haka na Pluly'ego. A Quillan wiedział o tym wydzielonym pokładzie na jachcie Pluly'ego. Po przylocie „Dawn City” dał się zaprosić Pluly'emu, żeby podziwiać harem. Podziwiając, nagrał układ pomieszczeń, dzięki czemu mogliśmy tam wskoczyć łodzią. Tajemnica tego triku została w dużej mierze spalona, ale w zamian za ciebie i Lyad to się opłacało. Byliśmy tam pięć minut po tym, jak dorwaliśmy twojego sobowtóra.

— Ermetyne przewidywała, że będziecie ścigać „Aurorę” — powiedziała Trigger.

— No cóż — powiedział komisarz z pobłażaniem — Ermetyne jest jeszcze bardzo młoda. „Aurora” była zbyt oczywista.

— A Quillan nie dziwił się, że nie dotarłam do pracowni Mantelisha ze Wstręciuchem?

— A więc do tego był potrzebny — powiedział Holati Tate. Potarł swoją szczękę. — Nie mogłem tego zrozumieć. To nie był Quillan. To był jego sobowtór.

— W pracowni Mantelisha? — zdziwiła się Trigger.

— Jasne. W ten sposób wszyscy się tam dostali. W tych skrzyniach na próbki Mantelish przemycił ich do kopuły kilka dni temu. Wygląda na to, że profesor był od miesięcy zahipnotyzowany po uszy.

* * *

Ostatnie pięć godzin swojej rekonwalescencji Trigger przespała w zamkniętej kabinie z otwartą torebką na koi obok. Holati Tate przyszedł ją zawiadomić, że Ermetyne właśnie się obudziła, ale jest bardzo oszołomiona, wyraźnie, bardziej niż trochę, przestraszona i jeszcze nie całkiem skłonna uwierzyć, że wciąż żyje. Podał jej to i tamto, ale przepytywanie odłożył, dopóki wszyscy nie będą na nogach.

Gdy Trigger przebudziła się ze swojej pięciogodzinnej drzemki, torebka była zamknięta. Otworzyła i zajrzała do środka. Wstręciuch był wewnątrz, zwinięty na dnie.

Sprytna mała ciota — powiedziała nie całkiem z aprobatą.

Sięgnęła ręką i dała mu klapsa. Zamknęła zasobnik, ubrała się i poszła na dziób statku, zabierając Wstręciucha ze sobą.

Pozostała czwórka była już mesie, która połączona została obecnie ze sterownią. Przepierzenie wsunięto w ścianę i komisarz, który siedział aktualnie przy sterach, obrócił swój fotel bokiem do pozostałych.

Gdy Trigger weszła, spojrzał na torebkę, uśmiechnął się i mrugnął nieznacznie.

— Wejdź i siadaj — powiedział. — Czekaliśmy na ciebie.

Trigger usiadła i spojrzała na nich. Wyraźnie coś się działo. Quillan pod swoją opalenizną, wyglądał na zamyślonego i być może nieco rozbawionego. Mantelish był czerwony na twarzy i zły. Szopa siwych włosów była okropnie potargana. Ermetyne sprawiała wrażenie osłabionej.

— Co się dzieje? — zapytała Trigger.

To nie było właściwe pytanie. Mantelish wziął głęboki oddech i zaczął buczeć jak raniony wieloryb. Trigger słuchała z pełnym podziwem. To była najlepiej wyrażona werbalizacja wściekłości, jaką kiedykolwiek słyszała, nawet w wykonaniu profesora. Niemniej ochłonął w niecałe pięć minut... wyraźnie wypuściwszy większą część pary.

Lyad odhipnotyzowała go na żądanie komisarza. Była to dość długa praca, wymagająca kilku godzin, ale została doprowadzona do końca. Co nie budziło niczyjego zdziwienia, gdyż to Pierwsza Dama, osobiście, podporządkowała sobie Mantelisha w jego własnym ogrodzie na Maccadonie, po pierwszym powrocie z Księżyca Plonów. Wszystko to Trigger stopniowo wydedukowała, słuchając ich rozmowy.

Również to Lyad, przez komunikator, podała mu po swoim przylocie słowne hasło inicjujące intensywne działania, a potem kazała mu urwać się strażnikom Ligi i zgubić na kilka godzin na bagnach Manon. Tam spotkała się z nim i wyciągnęła od niego wszystko, co wiedział. A na koniec, kazała mu przemycić swoje kohorty, zapakowane do skrzyń, jak kobiety z haremu Pluly'ego, do kopuły Prekolu, zadbać tam o nich i w odpowiednim momencie uwolnić do działania. A wszystko pod przykrywką bezcennych okazów biologicznych!

Mantelisha nie uspokoił bynajmniej fakt, że – znów na żądanie komisarza – Lyad zaszczepiła mu nowe drobne polecenie hipnotyczne, które, jak oświadczyła, uwolni go na stałe od skłonności ulegania atakom choroby podprzestrzennej. W końcu jednak ochłonął całkiem i siedział co i raz spoglądając na nią ze złością.

— No dobrze, to może być równie dobry moment, jak każdy inny, żeby zadać parę pytań — stwierdził komisarz. — Masz swój mały tester, Quillan?

Quillan skinął głową. Lyad spojrzała na nich, a potem, po raz pierwszy, zerknęła w kierunku Trigger.

Nie było w tym wyraźnej prośby. Być może chciała tylko zapytać. Trigger nagle odkryła, że czuje do niej trochę sympatii. Lyad właśnie przegrała w wielkiej rozgrywce. Otaczający ją trzej mężczyźni byli, każdy na swój sposób, ludźmi sukcesu. I żaden z nich nie był do niej nastawiony przyjaźnie. Dwaj z nich mocno przewyższali ją fizycznie, a ten który był mniejszy miał jednoznaczną opinię zimnokrwistego przeciwnika wszystkich, którzy stali po przeciwnej stronie prawa i porządku. Trigger postanowiła odłożyć wrogie spojrzenia na inną okazję.

— Głowa do góry, Lyad! — powiedziała. — Nikt nie ma zamiaru zrobić ci krzywdy. Po prostu odpowiedz im na kilka pytań!

Kolejne spojrzenie. Bynajmniej nie dziękczynne. Ale też nie wrogie. Chwilowe wsparcie zostało zrozumiane.

— Komisarz Tate poinformował mnie, że wasza grupa nie uznaje mojego immunitetu dyplomatycznego. W tych okolicznościach jestem zmuszona to zaakceptować. Odpowiem więc na wszystkie pytania, na które będę mogła. — Spojrzała na kieszonkowy tester niespiesznie ustawiany przez Quillana. — Takie urządzenia weryfikujące nie mają do mnie zastosowania.

— A dlaczego? — zapytał ospale Quillan.

— Zostałam przeszkolona w tym zakresie — oświadczyła Lyad. — Jestem Ermetyne z Tranestu. Już gdy miałam dwanaście lat, takie zabawki nie były w stanie zarejestrować reakcji, których nie chciałam okazać.

Quillan wsunął urządzenie do kieszeni.

— Wskazał prawdę, Pierwsza Damo — przyznał. — Niewielkie fory dla ciebie. Podejrzewaliśmy, że możesz oszukać urządzenie. W takim razie po prostu zadamy ci kilka pytań. Nagrywanie jest włączone. Odpowiadaj bez namysłu.

Quillan i komisarz rzucali pytania. Ermetyne odpowiadała. O ile Trigger mogła się zorientować, robiła to bez namysłu. A przynajmniej nie miała na to czasu.


Azol: Doktor Azol był jej człowiekiem od samego początku. Obecnie przebywał na Traneście. Głównym punktem jego raportu dla niej było znaczenie kompleksu plazmoidów 112-113. On również doniósł, że Trigger Argee straciła przytomność na Księżycu Plonów. Brali pod uwagę możliwość, że ktoś kontroluje Trigger Argee, albo stara się ją kontrolować, ze względu na jej udział w badaniach plazmoidów.


Gess Fayle: Lyad szukała doktora Fayle, po jego zniknięciu, równie intensywnie, jak wszyscy inni. Nie była w stanie go przekupić. O ile wie, nikt nie był w stanie go przekupić. Wyglądało na to, że doktor Fayle ma zamiar pracować dla siebie. Obecnie przebywał gdzieś bardzo daleko od obszaru Piasty. Wciąż był w posiadaniu 112-113. Tak, jest w stanie nieco zawęzić rejon – z pomocą map gwiezdnych.

— Pokażmy je — zdecydował komisarz Tate.

Pokazali jej mapy. Ermetyne zakreśliła okrąg wokół sporej części obszaru działania Floty Vishniego. Padły dalsze pytania.


113-A: Profesor Mantelish powiedział jej o swoich eksperymentach, o plazmoidzie...

Nastąpiła krótka przerwa, gdyż Mantelish zaczął fukać na to wspomnienie. Bardzo krótka, bo profesor chciał wiedzieć więcej o tym, jak Pierwsza Dama go znieprawiła.

— ...i jego prawdopodobnych związkach z głównym zespołem. Ale zanim ta informacja do niej dotarła, 113-A został umieszczony pod silną strażą. Profesor Mantelish próbował raz wykraść go dla niej...

Znów fukanie.

— ...ale nie był w stanie pokonać ochrony. Agenci Tranestu wykonali kilka nieudanych prób przechwycenia plazmoidu. Wie też, że inna grupa również kilka razy próbowała to zrobić bezskutecznie. Devagasi. Jak dotąd nie wie nic na temat szczególnych właściwości 113-A. Wie, że jest ważny.


Trigger: Może Trigger Argee sama mogłaby im powiedzieć dlaczego jest tak ważna. Z pewnością mógłby to zrobić również doktor Fayle. Albo najwyżsi hierarchowie Davagasów. Lyad, obecnie, nie może. Wie tylko, że ważność Trigger Argee jest ściśle powiązana z plazmoidem 113-A. Tę informację otrzymała od agenta Devagasów, już nieżyjącego. To nie był Balmordan. Agent ten miał za zadanie próbować przechwycić Trigger na Evalee. Ta bardziej skomplikowana akcja w Szkole Kolonialnej była zorganizowana przez Tranest. Grupa Devagasów próbowała przeszkadzać, ale została unieszkodliwiona.


Pluly: Lyad miała haka na Belchika. Bał się Devagasów, ale znacznie bardziej jej. Bał się Devagasów, bo wraz ze wspólnikiem dostarczył hierarchom dużą ilość przemyconych materiałów. Charakter tych materiałów wskazywał, że Devagasi konstruowali ufortyfikowany posterunek na świecie posiadającym trującą atmosferę albo całkiem jej pozbawionym. Wspólnik Pluly'ego został zamordowany. Pluly uważał, że jego uciszą w następnej kolejności.


Balmordan: Balmordan był dość wysokiej rangi agentem wywiadu Devagasów. Lyad nie słyszała o nim wcześniej. Jego zadaniem było wykraść 113-A. Lyad przekonała go, że będzie dla niego bardzo niebezpiecznym konkurentem w rejonie Manon. Dostarczyła mu również informacji na temat swojej działalności.

W takiej sytuacji Balmordan i doborowa grupa jego ludzi wdarła się na jacht Pluly'ego podczas przyjęcia. Pozwolono im dostać się na izolowany pokład, gdzie schwytano ich w pułapkę ciemności. Agenci zostali zabici. Balmordana poddano przesłuchaniu.

Przesłuchanie ujawniło, że Davagasi znaleźli doktora Fayle i kompleks 112-113 niemal natychmiast po ich zniknięciu. Udało im się uruchomić niektóre plazmoidy. Żeby jednak osiągnąć pełen sukces wciąż potrzebny był 113-A. Balmordan nie wiedział dlaczego. Niemniej Trigger Argee nie była im już potrzebna. Miała zostać zlikwidowana przy pierwszej sposobności. W tym wypadku Balmordan również nie wiedział dlaczego. Fayle, wraz ze swoim zespołem plazmoidów, przebywał w ufortyfikowanej kopule, którą budowali Devagasi. To jest gdzieś w okolicy, którą wskazała. Przypuszczalnie jest ona dobrze ukryta. Balmordan znał, a może i nie znał jej dokładnego położenia. Jej specjaliści nie byli w stanie w końcu tego uniknąć i wywołali ostrą reakcję blokady umysłu. Balmordan zmarł. W wyniku skanowania martwego mózgu nie uzyskano dodatkowych istotnych informacji.

Nawała pytań ucichła nagle. Trigger spojrzała na zegarek. Całość trwała nie dłużej niż piętnaście minut, niemniej czuła się w jakiś sposób oszołomiona. Ermetyne wyglądała na jeszcze bardziej wykończoną.

Po jakiejś minucie komisarz Tate zapytał grzecznie, czy jest jeszcze coś, co Pierwsza Dama uważa, że mogłaby im przekazać tym razem.

Lyad potrząsnęła głową. Nie.

Jedynie profesor Mantelish jej uwierzył.

Niemniej było oczywiste, że jest to koniec przesłuchania.


Ten dokument jest dostępny na licencji Creative Commons: Attribution-NonCommercial-ShareAlike 3.0 Generic (CC BY-NC-SA 3.0). Może być kopiowany i rozpowszechniany na tej samej licencji z ograniczeniem: nie można tego robić w celach komercyjnych.

These document is available under a Creative Commons License. Basically, you can download, copy, and distribute, but not for commercial purposes.

Creative Commons License
Download:Zobacz też:



Webmaster: Irdyb (2011)