home

„Książka nie jest towarem!”

Z czego jednak mają żyć autorzy?

Świat musi znaleźć alternatywny sposób wynagradzania twórców.

27

Devagasi, jak mówiła Lyad, chociaż niezbyt zadowoleni z powodu zwiększającej się niezależności swojego sojusznika, to bardziej się niepokoili postępami sojuszu na płaszczyźnie roboczej. Żeby się wykazać swoją potencjalną użytecznością, monstrum dostarczyło im różnorodne plazmoidowe roboty, wykonane według ich własnych specyfikacji.

— Jakich specyfikacji? — chciała wiedzieć Trigger.

Szczegółów Lyad nie znała, ale niektóre z nich dysponowały dość alarmującymi możliwościami. Te możliwości, były jednak tym, co intrygowało hierarchów najbardziej.

Mantelish przygryzł w zamyśleniu wargi.

— Nie podoba mi się! — powiedział. — Całkiem mi się to nie podoba. Zaczynam się zastanawiać... — przerwał na chwilę. — Mów dalej, Lyad.

Hierarchowie zastanowili się od nowa nad zagadkowym żądaniem, które plazmoid przekazał zaraz, jak tylko Balmordan zaczął go rozumieć. Żądanie polegało na znalezieniu i zniszczeniu plazmoidu 113-A...

Bursztynowe oczy Ermetyne zwróciły się pytająco ku Trigger.

Trigger skinęła głową.

...i konkretnej istoty ludzkiej. Devagasi już ustalili, że tym człowiekiem jest Trigger Argee.

— Co? — Gęste siwe brwi Mantelisha uniosły się do góry. — 113-A, to jeszcze można zrozumieć... boi się, że w jakiś sposób znów będzie kontrolowany. Ale dlaczego Trigger?

— Bo 112 — ostrożnie powiedziała Lyad — wiedział, że 113-A chce przekształcić Trigger w swojego tłumacza.

Profesorowi Mantelishowi opadła szczęka. Skierował wzrok w kierunku Trigger.

— To prawda?

Trigger skinęła głową.

— Tak, to prawda — przyznała. — Pracujemy nad tym, ale wciąż jesteśmy od tego dość daleko. Opowiem panu później. Mów dalej, Lyad.

Devagasi oczywiście nie zrobili tego, czego w swojej naiwności zażądał superplazmoid. To, że się czegoś obawiał, zwiększało prawdopodobieństwo, że właśnie to im się przyda. Postanowili więc, że sami wejdą w posiadanie zarówno 113-A jak i Trigger Argee. Mieliby wtedy nowy silny argument w stosunkach ze swoim wątpliwym partnerem. Wkrótce się jednak przekonali, że ani Trigger, ani 113-A nie są łatwi do zdobycia.

Balmordan zasugerował wtedy zmianę taktyki. Hierarchowie dowiedzieli się, że było więcej tłumaczy dla 112. W konsekwencji tego Balmordan stracił wiele z początkowego znaczenia i teraz pragnął je odzyskać. Zaproponował więc, żeby wszystkie wysiłki skoncentrować na zdobyciu 113-A. Gdy już go zdobędą, on sam na ochotnika stanie się jego tłumaczem. Trigger Argee natomiast powinna zostać zlikwidowana, gdyż mogłaby dostarczyć informacji komuś innemu – miało to być znacznie prostsze niż porywanie jej.

Propozycję zaakceptowano i Balmordan został odpowiedzialny za obie te operacje.

Mantelish znów zaczął potrząsać głową.

— Nie! — wykrzyknął nagle. Spojrzał na Lyad, a potem na Trigger. — Trigger!

— Tak? — zapytała Trigger.

— Zabierz tę zdradliwą kobietę do jej kabiny — polecił Mantelish. — Zamknij ją tam. Muszę porozmawiać z komisarzem.

Trigger wstała.

— Dobrze — powiedziała. — Chodź Lyad.

I obie opuściły mesę. Mantelish wstał i podszedł do komisarza. Chwycił go za klapy kurtki.

— Holati, stary przyjacielu — zaczął nerwowo.

— Co takiego, przyjacielu — zapytał komisarz.

— To, co teraz powiem, zaszokuje cię — zagrzmiał Mantelish. — Głęboko.

— Niemożliwe — wykrzyknął komisarz.

— Tak. Ten plazmoid 112... ten stwór ma, oczywiście, wprost niewyobrażalną potencjalną wartość dla cywilizacji.

— Oczywiście — zgodził się komisarz.

— Ale także reprezentuje całkowicie niedopuszczalne zagrożenie.

— Matelish — westchnął komisarz — nie mówisz tego poważnie!

— Mówię.

— No dobrze — powiedział komisarz Tate. — Usiądźmy. Powiedz jakie masz propozycje.

* * *

Ćwiczenia z opancerzonym skafandrem kosmicznym nie zajmowały dużo miejsca w przeładowanym programie Szkoły Kolonialnej. Komisarz wyciągnął więc jeden z dwóch ciężkozbrojnych zestawów będących na wyposażeniu statku i kazał Trigger ćwiczyć w wolnym czasie, gdy nie była zajęta prowadzeniem statku, jedzeniem, spaniem czy pracami porządkowymi wraz z Lyad i Mantelishem.

Przy sterach nie zasiadała zbyt często. Robiła to tylko wtedy, gdy wynurzali się i poruszali w normalnej przestrzeni. Lyad natomiast okazała się, w czym nie było nic dziwnego, wykwalifikowanym pilotem podprzestrzennym. Zdążyła się już nawet dokładnie zapoznać z samym statkiem, co było jeszcze mniej dziwne. Po kilkugodzinnym treningu pod okiem komisarza, pełniła wraz nim wachty w mniej trudnych sektorach. W tej okolicy żaden sektor nie był łatwy.

Poza służbą, Lyad leżała w koi i kombinowała.

Mantelish starał się być użyteczny.

Wstręciuch musiał również coś kombinować. Nie dawał znaku życia.

Czas mijał. Sektory stawały się coraz trudniejsze. Przez ostatnie dziesięć godzin komisarz nawet nie odwrócił się od sterów. Lyad została znów zamknięta w kabinie z uwagi na krytyczny odcinek podróży. W normalnej przestrzeni stacja byłaby już dobrze widoczna dla detektorów. Tutaj, okazjonalne niewyraźne błyski na ekranach mogły wskazywać, że gdzieś w zawirowaniach energii znajduje się coś z solidniejszego materiału. Było to jak skradanie się w dżungli, przez zarośla, do punktu, w którym zapadła niebezpieczna zwierzyna.

Po osiągnięciu zadanych koordynat zwolnili. Weszli ślizgiem między dwa monstrualne zawirowania. Detektory ożyły.

— Statek! — powiedział komisarz i zaklął. — To fregata — dodał chwilę później. Odwrócił się do Trigger. — Daj tu Lyad! Są w zasięgu komunikatora. Niech ich wywoła.

Trigger, z bijącym sercem, pobiegła po Lyad. Gdy wbiegły razem do sterowni, komisarz włączył krótkodystansowy komunikator.

— To „Aurora”? — zapytał.

Lyad spojrzała na wyświetlacz detektora.

— Tak! — Zbladła na twarzy.

— Wywołaj ich — polecił komisarz. — Pamiętasz ich kod?

— Oczywiście. — Lyad usiadła przy komunikatorze. Przez chwilę trzęsły jej się ręce, potem się uspokoiła. — Co mam im powiedzieć?

— Na początek zapytaj po prostu, co się stało? Dlaczego są wciąż tutaj. Potem coś zaimprowizuj. Spróbuj ich namówić na połączenie wideo.

Lyad przebiegła palcami po klawiszach. Komunikator zasygnalizował połączenie.

— „Aurora”, odezwij się — powiedziała pewnym głosem. — Tu mówi Ermetyne.

Nastąpiła przerwa, a raczej, pomyślała Trigger, niezwykle długa przerwa. Po czym rozległ się głos:

— Tak, Pierwsza Damo?

Oczy Lyad rozszerzyły się na moment.

— Wejdźmy na wizję, kapitanie! — W jej głosie zabrzmiał ton rozkazu.

Ponowna przerwa. Potem nagle pojawił się obraz mostka „Aurory”. Rudobrody, pyzaty mężczyzna w mundurze siedział po drugiej stronie ekranu. Dwóch innych mundurowych widać było z tyłu. Trigger usłyszała jak Ermetyne robi ostry wdech i odwróciła się, by spojrzeć na nią.

— Dlaczego nie wykonaliście rozkazu, kapitanie? — Głos wciąż miała równy i opanowany.

— Mieliśmy problemy z silnikami, Pierwsza Damo.

— W porządku. — Lyad skinęła głową. — Czekajcie na nowe instrukcje.

Wyłączyła komunikator i odwróciła się do komisarza.

— Wynośmy się stąd — krzyknęła z twarzą białą jak kreda. — Natychmiast! To nie są moi ludzie.

Podprzestrzeń w pobliżu buchnęła ogniem. Ręka komisarza uderzyła w przycisk. Płomień zniknął, a wokół ukazały się gwiazdy. Silniki szarpnęły nimi do przodu. Dwanaście sekund później skręcili i znów zanurzyli się. Pojawiła się podprzestrzeń.

— Przypuszczam, że masz rację — powiedział komisarz. Przestawił silniki na jałowy bieg i pocierał brodę. — Ale czym oni są?

* * *

— Wszystko było nie tak! — mówiła Lyad, wciąż biała na twarzy. — Zwłaszcza twarze mieli zniekształcone. — Spojrzała na Trigger. — Zauważyłaś?

Trigger skinęła głową. Podejrzewała, że również ma twarz białą jak kreda.

— Ten kapitan — powiedziała — innym się nie przyjrzałam, ale on... jego policzki i czoło... wyglądał jak nadmuchany.

Przez chwilę nikt się nie odzywał.

— No dobrze — powiedział komisarz — wygląda na to, że ten plazmoid wykonał jeszcze kilka eksperymentów. Pytanie brzmi, jak on się do nich dobrał?

Nikt nie potrafił odpowiedzieć na to pytanie. Lyad twierdziła, że „Aurora” dostała specjalny rozkaz, żeby unikać bezpośredniego sąsiedztwa stacji podprzestrzennej. Jedynym jej zadaniem miała być obserwacja i raporty na temat wszystkiego, co wydaje się dziać w okolicy. Nie wyobrażała sobie, że jej załoga mogła zlekceważyć rozkazy.

— To ta kontrola umysłów — powiedziała w końcu Trigger. — Być może znalazł sposób oddziaływania na odległość.

Mogła poznać po twarzach, że ta hipoteza trafiła do nich i że im się nie podoba. No cóż, jej też się nie podobała.

Było jeszcze kilka innych pomysłów. Żaden nie wydawał się czegokolwiek wyjaśniać.

— Jeśli nie chcemy się stąd szybko wynosić — stwierdził w końcu komisarz — to nie pozostaje nam nic innego, jak wrócić tam i zaatakować fregatę. Nie możemy ryzykować wałęsania się wokół stacji z fregatą mogącą w każdej chwili zaatakować nas z tyłu.

Mantelish zrobił zaskoczoną minę.

— Holati — zwrócił uwagę — „Aurora” to okręt wojenny!

— Mantelish — odpowiedział komisarz chłodnym tonem — to czym lecimy, to też nie jest czółno. — Spojrzał na Lyad. — Przypuszczam, że podczas tego starcia będzie się pani czuła lepiej tutaj niż zamknięta w kabinie?

Lyad wysiliła się na uśmiech.

— Ma pan całkowitą rację, panie komisarzu — powiedziała.

— Zajmijcie w takim razie siedzenia i spróbujemy się podkraść.

Trwało około godziny, zanim znów natknęli się na „Aurorę”, prawdopodobnie dlatego, że tamci również ich poszukiwali. Nagle detektory ożyły.

Oba okręty natychmiast otworzyły ogień. Podprzestrzeń na ekranach wściekle wywinęła kozła. Trigger przez kilka sekund śledziła obraz, a potem przełknęła ślinę i zaczęła studiować wzór na podłodze.

Cokolwiek plazmoid zrobił załodze fregaty, nie osłabiło to w najmniejszym stopniu ich umiejętności bojowych. Akcja przebiegała bardzo dynamicznie. Były dowódca eskadry, Tate, również nie stracił swoich umiejętności w tym zakresie. Fregata miała więcej dział, ale ich zasięg nie był większy. A oni mieli szybszy statek. Cztery minuty po pierwszej salwie „Aurora” została trafiona.

* * *

W odłamku kadłuba „Aurory”, wciągniętym przez komisarza do śluzy, znajdowały się trzy otwory o średnicy jedna czwarta cala, wywiercone pod kątem, a następnie zaślepione. Materiał zaślepiający był tkanką plazmoidową.

— W innym odłamku były dwie dziury — powiedział komisarz, zastanawiając się. — Jeśli taka jest średnia, fregata była przedziurawiona w kilkuset miejscach. Przyjrzyjmy się temu dokładniej.

Przy pomocy podnośnika grawitacyjnego, zatargali, wraz z Mantelishem, podziurawioną stalową płytę do warsztatu okrętowego. Lyad ponownie została zamknięta w swojej kabinie, a Trigger pełniła wachtę w sterowni i przyglądała się tęsknie gwiazdom w normalnej przestrzeni.

Pół godziny później obaj mężczyźni przyszli i przyłączyli się do niej. Wydawali się być mocno zaaferowani.

— To nie wygląda najlepiej, dziewczyno — powiedział komisarz. — Te otwory robią wrażenie wygryzionych. Cokolwiek je wygryzło, wyraźnie potrafiło w miarę posuwania się w głąb uszczelnić otwór za sobą. Co zrobiło z ludźmi, po dostaniu się do środka, nie wiadomo. Mantelish uważa, że możemy to porównać do typowej inwazji zarodników. Tak naprawdę nie ma to znaczenia. Ludzie zostali podporządkowani.

— Jak na mikroby, są ogromne — powiedziała Trigger. — Dlaczego osłony przeciw-meteorytowe nie zareagowały?

— Jeśli statek zastopował, a one dryfowały niezbyt szybko...

— Rozumiem. Wtedy osłony się nie aktywują. Czyli gdybyśmy utrzymywali prędkość...

— Też o tym pomyślałem — powiedział komisarz.


Ten dokument jest dostępny na licencji Creative Commons: Attribution-NonCommercial-ShareAlike 3.0 Generic (CC BY-NC-SA 3.0). Może być kopiowany i rozpowszechniany na tej samej licencji z ograniczeniem: nie można tego robić w celach komercyjnych.

These document is available under a Creative Commons License. Basically, you can download, copy, and distribute, but not for commercial purposes.

Creative Commons License
Download:Zobacz też:



Webmaster: Irdyb (2011)