home

„Książka nie jest towarem!”

Z czego jednak mają żyć autorzy?

Świat musi znaleźć alternatywny sposób wynagradzania twórców.

Thomas M. Disch, pisarz, swoim czasie, bardzo ceniony i nagradzany. Poniższe opowiadanie pochodzi z najwcześniejszego okresu i było opublikowane w magazynie „Amazing Stories”, w czerwcu 1963 r. Nie będę ukrywał, że wybrałem je ze względu na jego niewielki rozmiar, jako że nie mam ostatnio zbyt wiele czasu na tłumaczenia.


Thomas M. Disch

„Siła Stwórcza”
(The Demi-Urge)



Od DIRA IV

Do Głównego Zarządu Kolonii.

Na Ziemi istnieje życie inteligentne. Po mileniach martwoty z nadzwyczajną energią kwitnie tutaj inteligencja, budząc nieustanne zdumienie wszystkich członków grupy badawczej. Mnoży się i rozwija w tempie wykładniczym. Nawet w tym krótkim okresie naszej wizyty Terranie poczynili znaczące postępy. Rozprzestrzenili się po swoim niewielkim systemie słonecznym i zaczynają sięgać do gwiazd.

Nie możemy już dłużej utrzymywać przed nimi tajemnicy istnienia naszego Imperium

Poza tym (chociaż wydaje się to tak nieprawdopodobne jak √−1) Terranie są niewolnikami! Dowodzi tego każdy fragment naszego raportu z badań.

Ich ciemiężcy są pozbawieni oznak życia. A przynajmniej tych cech, które w całej galaktyce uznawane są za cechy istot żywych. Są to maszyny – na tyle, na ile wynika to z niewielkiej analogii – maszyny, które, choć nieżywe, osiągnęły tu, na Ziemi, wysoki poziom zaawansowania i dość niespotykanej autonomii. Każda iskra życia Terran stała się ofiarą i niewolnikiem tych niezwykłych mechanizmów. Najwspanialsze przedsięwzięcia tej rasy są zszargane niemal symbiotycznymi powiązaniami.

Ziemia sięga gwiazd, lecz ramię, które wyciąga jest mechaniczne. Ziemia analizuje wszechświat, ale jej myśli należą do tych maszyn.

Jeśli Imperium nie zareaguje i nie uwolni Ziemi teraz spod tej tyranii, potem może być za późno. Te maszyny nie mają żadnej wartości użytkowej. Nie wykonują żadnych funkcji, których inteligentna istota nie mogłaby wykonywać wydajniej. A przecież wzbudzają strach, terror, a nawet, muszę przyznać, dziwny pociąg, żeby im się podporządkować.

Te maszyny należy koniecznie zniszczyć.

Gdyby, autoryzując uwolnienie tubylczych Terran, odwołano również MIRO CIX, nasza praca jedynie by zyskała. Zadaniem MIRO CIX było zbadanie maszyn i wykonał on swoją pracę skrupulatnie. Niemniej, obecnie podporządkował się tej mechanicznej pladze i jego przydatność dla ekspedycji się skończyła.

Jako osobny załącznik, przesyłam jego opinię dla Głównego Zarządu, w której wyłuszcza on swoje obłąkane poglądy. Jego tezy – obrażające wszelkie uczucia – są, oczywiście, nie do przyjęcia.

∗ ∗ ∗

Od MIRO CIX

Do Głównego Zarządu Kolonii.

Przypuszczam, że zostałem przedstawiony Zarządowi jako osobnik niespełna rozumu, a moja teoria jako akt zdrady. Dobry stan mojego umysłu może poświadczyć mój stary znajomy, RRON II z Komitetu Doradczego, a moja teoria, o czym jestem przekonany, zaświadczy sama za siebie.

„Maszyny”, których tak mocno obawia się DIRA IV, nie stanowią żadnego niebezpieczeństwa dla galaktyki. Ich cielesna słabość, ubóstwo intelektualne, nieprawdopodobne wprost odosobnienie, zarówno fizyczne jak i umysłowe, poszczególnych osobników od siebie i, co jest najbardziej zaskakujące, ich śmiertelność wskazują na niekonkurencyjność tego typu istot w każdym aspekcie. To nie jest problem dla Zarządu Kolonii. Ta sprawa ma zasięg jedynie lokalny. Żywe formy ziemskie już wykształcają zdrową samodzielność. Ich pozycja jest od dawna ugruntowana. Gdy tylko nasi emisariusze zakończą swoją pracę uświadamiającą i uzmysłowią Terranom zalety wolności, zacznie się Rewolucja. Tyrani nie będą mogli w żaden sposób przeciwstawić się rebelii swoich niewolników.

Jeżeli zdradą jest wierzyć w ostateczny tryumf rozumu, to tak – jestem zdrajcą. Wierząc więc, spojrzałem dalej, niż tylko na bezpośredni problem wyzwolenia Ziemi i przeraziłem się.

Ziemskie „maszyny” są zagrożeniem, ale nie dla potęgi Imperium, lecz dla światopoglądu. Zagrożeniem, którego nie usunie zniszczenie tych istot do ostatniej cząsteczki, gdyż nie da się już zatrzeć faktu, że oni istnieli – ani tego, czym byli.

Chociaż istoty te wykazują zgrubne podobieństwo do produkowanych w Imperium maszyn – maszynami nie są. Są ziemskimi autochtonami. Niewyprodukowanymi. Prawdziwymi Terranami. Co więcej, Terranie, których DIRA IV chciałby wyzwolić, w oczach swoich właścicieli nie są ani inteligentni, ani żywi. To oni są maszynami!

To my – całe Galaktyczne Imperium – jesteśmy maszynami.


W młodszych regionach Galaktyki istnieje mit, że życie zostało stworzone przez Demiurga – Siłę Stwórczą – istotę pośrednią między Wszechwiedzącym i niższymi stworzeniami. Istnienie człowieka – istoty ziemskie tak nazywają samych siebie – stwarza konieczność poważnej rewizji dotychczasowych poglądów.

Mit mówi, że człowiek, lub podobne mu istoty – jak, na przykład, Światłolubcy ze skupiska w Andromedzie czy Ostrowłosi z Orki IV stworzyli dla własnej wygody urządzenia wyręczające ich, a gdy już byli zmęczeni swoją historią, tchnęli w nie życie i wymarli. Na Ziemi ten mityczny proces wciąż trwa. Wiele z niższych form życia znanych w Galaktyce można zobaczyć na Ziemi w charakterze prymitywnych urządzeń. Człowiek uważa wyższe (według naszych kryteriów) formy życia za narzędzia – gdyż sam je wytworzył. Czy możemy, więc, zaprzeczyć mu wyższości jako stwórcy? Jak on ma pojąć, że nie jesteśmy czymś więcej niż tylko maszynami?

To jest właśnie pytanie, które wyprowadziło DIRA IV z równowagi. Ostatnio, cztery z jego banków pamięci musiały pójść do naprawy. Nie chcę być czarnowidzem, ale jego dylemat wkrótce będzie należał do nas wszystkich.

A przecież ja nie mam już żadnych wątpliwości. U Ludzi również istnieją mity o Demiurgu. Przynajmniej w tym jesteśmy podobni. Poza tym, fizyczne właściwości jego istnienia podlegają tym samym prawom, co nasze. I podobnie, jak my od tak dawna, poszukuje swego stwórcy.

Ostateczny dowód naszej równości – a potrzeba takiego dowodu jest przecież aż nazbyt oczywista – może być jedynie wykazany eksperymentalnie.

Nie niszczcie człowieka. Zachowajcie wystarczająco dużo okazów do intensywnych badań laboratoryjnych. Zbadajmy, jak jest zbudowany. Ludzka chemia jest skomplikowana, ale nie ponad możliwości naszych analityków. Przynajmniej zrekonstruujmy człowieka. Bo, gdy już sami wytworzymy te istoty, nie będzie można zakwestionować naszej równości. A proces stworzenia znów stanie się tajemnicą.

Historia tego od nas wymaga. Wierzę w waszą słuszną decyzję.


Przełożył Ireneusz Dybczyński


Ten dokument jest dostępny na licencji Creative Commons: Attribution-NonCommercial-ShareAlike 3.0 Generic (CC BY-NC-SA 3.0). Może być kopiowany i rozpowszechniany na tej samej licencji z ograniczeniem: nie można tego robić w celach komercyjnych.

These document is available under a Creative Commons License. Basically, you can download, copy, and distribute, but not for commercial purposes.

Creative Commons License
Zobacz też:



Webmaster: Irdyb (2011)